– Już to robią.

– Sam nie wiem. – Bentz był odrętwiały. Stali na plaży, w ciepłym popołudniowym słońcu. Ratownicy przeczesywali wody DeviPs Caldron. – Twierdzisz, że skoczyła stamtąd? – Hayes wskazał platformę jakieś piętnaście metrów nad nimi. – Tak. – Bentz patrzył na nią z dołu, widział belki i wsporniki utrzymujące jąna miejscu. – To samobójstwo. Bentz zacisnął szczęki. Chciał zaprotestować, powiedzieć, że kobieta żyje, że skok w morską kipiel niekoniecznie musiał zakończyć się śmiercią. Opowiedział już rozmowę z nią, ale oczywiście czeka go jeszcze oficjalne zeznanie. Hayes wypytywał, czym się kierował, jadąc do Point Fermin. Nie pojmował, jak Bentz mógł być na tyle głupi, by wsiąść z nią do samochodu. Dobre pytanie. Bentz analizował wszystkie wydarzenia ostatnich godzin, rozkładał je na czynniki pierwsze. Nie pojmował, dlaczego w końcu pozwoliła mu się do siebie zbliżyć tylko po to, aby tu mu uciec. Od dwóch godzin przeczesywał wzrokiem skały i morze, licząc wbrew rozsądkowi, że jednak przeżyła upadek. Od tego momentu nikt jej nie widział. – Więc gdzie jest ciało? – Hayes patrzył w morze. – Trzeba będzie ściągnąć nurków, jeśli Straż Przybrzeżna niczego nie znajdzie. O ile dadzą radę zejść pod wodę. Cholera. Bentz nabrał garść pasku. Niemożliwe, żeby zniknęła bez śladu, nie zostawiając po sobie http://www.lekarzewarszawa.com.pl nocnej zmiany. Po raz trzeci przejrzał zeznania sąsiadów i znajomych Shany McIntyre i usiłował doszukać się jakiejś logiki w jej śmierci. Niemożliwe, stwierdził, nerwowo bawiąc się długopisem. Miał za mało dowodów, by sklecić je w jedną sprawę, choć wszystko wskazywało, że ktoś zwabił Bentza do Kalifornii, a gdy ten się tu zjawił, zaczęło się mordercze szaleństwo. Czy siostry Springer stanowią część tej układanki? Nie wiedział. Zmarszczył brwi i pstrykał długopisem coraz szybciej. Przekonany, że czegoś nie zauważył, po raz kolejny przejrzał zeznania. Sąsiad od północy ma psy, które koło wpół do jedenastej wieczorem wpadły w szal – mniej więcej w tym czasie zginęła. Ale sąsiad oczywiście niczego nie widział. I nic dziwnego, bo żywopłot i ogrodzenie nie pozwalają zajrzeć na teren sąsiedniej posesji. Inny sąsiad, trzy domy dalej, widział ciemnego pikapa, ale okazało się, że wóz należy do firmy ogrodniczej pracującej w tej dzielnicy. Samochód się zepsuł i czekał na pomoc

wszystkiemu, że jej działanie pokrzyżuje plany wariatki. Musi dalej robić swoje. Zacisnęła usta, wyrwała ostatnią stronę z albumu i wciągnęła je wszystkie, razem z okładką, do klatki, a tam zdjęła plastikowe osłonki z kartek. Zakrwawione zdjęcia Bentza i jego bliskich opadły na ziemię. O1ivia zwinęła kartonik w rulon, wychyliła się przez kraty i uderzyła w kamerę. Zamachnęła się kilka razy, zanim ją trafiła. Bum! Sprawdź Ściany wyłożono drewnem, między deskami tu i ówdzie widoczne były czerwone cegły. Hostessa wskazała im stolik w rogu sali, przy oknie. Na zewnątrz wciąż lało, ołowiane chmury kłębiły się nad miastem. Wentylator ospale wirował nad ich głowami. Kelner przyniósł karty dań, zapalił świeczkę na stole i obiecał, że za chwilę podejdzie, by przyjąć zamówienie. – À propos tego, co chcesz powiedzieć – zaczęła Olivia, gdy zostali sami – czy przeczucie mnie nie myli, że wcale mi się to nie spodoba? – Bardzo mądra z ciebie kobieta. – Hm. – I do tego wiedźma. – Którą kochasz – przypomniała mu. – Owszem. – Uwielbiasz.