palce na chłodnym metalu.

Findley miał się spotkać z klientem o pierwszej. Dochodziła trzecia. Shelby ponownie zerknęła na zegarek, zamieszała lemoniadę w szklance i obserwowała frontowe drzwi lokalu. Minęło kolejne dziesięć minut i pomyślała, że zaraz zwariuje. Stolik obok niej był pusty przez kilka minut. Potem usiadła przy nim kolejna para, sądząc po tym, jak blisko zestawili krzesła i jak splatali dłonie po stołem, bardzo zakochana. Częściowo zasłaniali jej widok. Wrony i gołębie krążyły wokół stolików, machając skrzydłami - polowały na okruszki, które spadały na kamienny bruk. No, przyjdź, przyjdź, pomyślała, oglądając się przez ramię w nadziei, że nikt jej nie rozpozna. Od chwili, gdy Nevada opowiedział jej o głuchych telefonach, stała się bardzo, bardziej niż kiedykolwiek, nerwowa. W końcu zobaczyła mężczyznę, którego obraz zdobił recepcję jego kancelarii prawniczej. Orrin Findley był bardzo wysoki, chudy i siwy; opalony na ciemny brąz, miał biały wąsik, nosił skrojony na zachodnią modłę garnitur, krawat na gumce i buty o srebrnych noskach. Był pochłonięty rozmową z klientem; szli wzdłuż rzeki, a potem, po schodach dotarli do głównej ulicy. Shelby zostawiła na stole szklankę i kilka dolarów, a potem, starając 103 się nie zwracać na siebie uwagi, ruszyła za nimi po schodach, do położonego wyżej centrum miasta. Findley i jego klient rozstali się przy błyszczącym czarnym jaguarze prawnika; na tablicach rejestracyjnych widniał napis: S A LAW. Shelby nie marnowała ani chwili. - Pan Findley? Odwrócił się i uśmiechnął od ucha do ucha. - Czy mogę coś dla pani zrobić? http://www.korekcja-wzroku.net.pl/media/ niezła, choc za nic nie mogła sobie przypomniec dlaczego. Ale to nie miało znaczenia. Miała ju¿ serdecznie dosc bycia ofiara i odgrywania roli chorowitej, nie nadajacej sie do niczego ¿ony i matki. Jeszcze jedna bzdura. - A Nick? - spytała Marla Carmen, ociagajac sie z wyjsciem z kuchni, gdzie Elsa, kucharka, marynowała ju¿ mieso na obiad. Była to pote¿na kobieta o cie¿kich piersiach, grubej talii i wesołych oczach. Nucac cos pod nosem, wcierała przyprawy w kawał wołowej poledwicy. - Te¿ ju¿ wyszedł, wczesnie rano. A pani Eugenia kazała Larsowi zawiezc sie do Cahill House na spotkanie. - W oczach 286

- To dobrze. Nickowi to wszystko coraz mniej sie podobało. Marla jest w powa¿nym niebezpieczenstwie. Czuł to. - Słuchaj, Walt, wiem, ¿e to mo¿e byc problem, ale czy nie mógłbys przyjechac tu na pare dni i połazic troche? Wynajmuje pokój w hotelu, mógłbym ci go odstapic. Sprawdź Marla czekała cierpliwie. W miedzyczasie Carmen zapukała lekko do drzwi i oznajmiła, ¿e kolacja jest ju¿ gotowa. Kiedy Cissy ponownie wyszła z łazienki, była ubrana i uczesana, a jej twarz nosiła slady peelingu - O czym chciałas ze mna porozmawiac? - spytała podejrzliwie. - Przede wszystkim chce cie przeprosic za to, co robiłam tamtej nocy, kiedy zachorowałam. Nie chciałam cie wystraszyc. Cissy wzruszyła ramionami. - I naprawde mi przykro, ¿e byłam taka... nieobecna. Doktor Robertson przepisał mi inne leki i czuje sie ju¿ znacznie lepiej.