- Małym chłopcem. Tak się mówi po

Dojechali do domu. Lucy natychmiast znalazła dzieciom coś do roboty w stodole. Na twarzy Roba wyczytała, że miałby wielką ochotę ją przepytać, ale nie chciał tego robić przy Madison i J.T. Dzięki temu udało im się trochę popracować nad trasą wyprawy. W południe, zgodnie z zapowiedzią, pojawił się Plato Rabedeneira. – Rany boskie – westchnął Rob, patrząc przez okno na wielką, lśniącą czarną limuzynę. – Wiesz, Lucy, zacząłem już wierzyć, że jesteś zwykłą właścicielką biura podróży, wdową z dwojgiem dzieci, a tu raptem nadjeżdża ciężka kawaleria. – To jeszcze nic. Powinieneś zobaczyć, co by się działo, gdybym zadzwoniła do Waszyngtonu. – Dziadzio Jack. Pokiwała głową. Plato wysiadł z samochodu. Ubrany był w czarny garnitur, a na nosie miał ciemne okulary. Po spędzeniu kilku godzin w samochodzie jego utykanie się nasiliło. – Myślisz, że jest uzbrojony? – zainteresował się Rob. – Po zęby – mruknęła Lucy. http://www.korekcja-wzroku.net.pl Arturo rozpromienił się. - To babcia Sabrina, prawda? Pia uśmiechnęła się w odpowiedzi. - Posprzątajcie szybko, bo inaczej się nie dowiecie. - To babcia! - Chłopcy radośnie przybili piątkę i pospiesznie zaczęli sprzątać. Federico pochylił się do Pii. - Jak sobie pójdą, będziemy mogli to uczcić. R S - Mamy być z Nickiem i Isabella w Muzeum Królewskim na otwarciu wystawy sztuki średniowiecznej. - No to się trochę spóźnimy. - Nie możesz... no wiesz. Przecież ja...

- Tatusiu! Miał być western! - zawołał Arturo, chwytając ojca za rękę. - Obiecałeś rano. - Nie posłuchaliście mnie dzisiaj, więc telewizji nie będzie - odparł Federico. - Może jutro. Chłopcy zamruczeli pod nosem, ale żaden nie odważył się zaprotestować. Federico podał dłoń Pii. Sprawdź Paolo przylgnął do niej mocno i zachichotał radośnie. R S Federico musiał go usłyszeć, bo uśmiechnął się lekko, jednak nie dał po sobie niczego poznać. Poszedł dalej ścieżką okrążającą ogród, z udaną paniką nawołując chłopców. Pia popatrzyła na podekscytowaną buzię Paola. - Fajna zabawa, co? - zapytała z uśmiechem. Chłopczyk z przejęciem pokiwał głową. - Pobawisz się z nami jutro? - Zobaczymy, kotku - odpowiedziała. Poza jedną dramatyczną chwilą, kiedy Arturo próbował zeskoczyć z huśtawki, było bardzo przyjemnie. Jennifer miała rację, namawiając ją do wyjścia. Zresztą nawet ten