Gdy kilka godzin później obudziła się i wyszła z pokoju, kuchnia

kompan uspokoili się i poczuli bezpiecznie po przyjeździe na miejsce. Wymyślona naprędce metoda synchronizacji działań nie była może najlepszą z możliwych, ale w tej sytuacji musiała wystarczyć. Zresztą Bóg jeden wie, jak długo przyjdzie im czekać. Brian zniknął w ciemności, a Milla ruszyła w przeciwnym kierunku, oddalając się od cmentarza, aby okrążyć go od tyłu. Dotarłszy na miejsce, ukryła się za dużym nagrobkiem i użyła noktowizora, aby rozejrzeć się dokoła, ewentualnie wypatrzyć kogoś - poza Brianem - kto robił tutaj to samo co ona. Ale nie dostrzegła nikogo w pobliżu kościoła ani też pomiędzy grobami. Odczekała kilka minut i ponownie zlustrowała teren. Nic. Ostrożnie przemieściła się za następny grobowiec. Teren był pustynny, z nielicznymi kaktusami i suchymi krzakami, nie rosła tu an43 39 trawa, która mogłaby ułatwić jej ciche poruszanie się po cmentarzu. Przyklękła i poczuła, jak ostry kamień wbija się jej w kolano; mimo bólu udało jej się opanować i powstrzymać od gwałtownych ruchów, http://www.kisleonardo.pl/media/ zakrętach. Teoretycznie miało to pewien sens, ale najweselej robiło się w przypadku, gdy oba zbliżające się do siebie z przeciwka auta miały wygaszone reflektory. Jednak. Brian kochał jazdę po Meksyku. Był młody, miał dopiero dwadzieścia pięć lat i wciąż podniecała go możliwość an43 35 sprawdzenia uwagi i refleksu na trudnej drodze. Pozostawał niewzruszony niczym głaz i nigdy nie panikował, więc Milla z ulgą oddawała mu przywilej prowadzenia. Jej pozostawało tylko desperackie robienie dobrej miny do złej gry i cicha modlitwa. Dojechali do Guadalupe tuż przed dziesiątą, niebezpiecznie

podstawowego zespołu przeszli trening posługiwania się bronią palną, żeby móc obronić się w razie potrzeby, ale to było wszystko. Brian, były wojskowy, miał z nich wszystkich najwięcej doświadczenia w tej materii. Ale tu chodziło o Justina, dlatego straciła głowę i instynkt samozachowawczy Musi wziąć się w garść, martwa nic już nie zrobi Sprawdź poddać mu zupełnie, nie zatracić do końca w rozkoszy .Pierś Diaza drgnęła nagle w ciężkim, spazmatycznym oddechu; mężczyzna długim, posuwistym ruchem wszedł w Millę głęboko, aż do końca. Ścisnęła go mocno pochwą, całym ciałem. Owinęła się wokół Diaza, mając przed oczyma półprzezroczystą mgiełkę. W tej samej an43 302 chwili poczuła wszechogarniającą rozkosz orgazmu, kolejne fale słodkiej, gorącej przyjemności. Nigdy przedtem nie czuła tego tak intensywnie, zatraciła się w zmysłowości, w najintensywniejszych doznaniach ciała, zapominając o otoczeniu, o sobie, o wszystkim poza niewysłowioną ekstazą, której eksplozję czuła gdzieś w brzuchu, w