Oczy Adama rozszerzyły się w szoku.

odrętwieniu swoim rękom. Czuł, że powiedział za wiele. Dużo by dał, żeby znów móc się kontrolować, i miał świadomość, że może to osiągnąć tylko w jeden sposób. Becky wyciągnęła ku niemu ramiona, ofiarowując mu pocieszenie, czułość i zrozumienie. Przez dłuższą chwilę patrzył na nią, jakby nie mogąc się zdecydować, lecz kiedy nachylił się nad nią i pocałował mocno, niemal brutalnie, był już pewien, czego chce. Próbowała go powstrzymać i odwrócić twarz. - Pragnę cię. - A mówiłeś, że nie możemy. - Kłamałem. - Czemu to robisz? Jeśli mnie teraz skrzywdzisz, nie zmienisz przeszłości. Odgarnął włosy z jej twarzy. - Nie skrzywdzę cię - obiecał. - Chciałam cię tylko pocieszyć! - Pozwól, żebym to zrobił - wyszeptał tonem, który nawet jemu wydał się dziwny. - Co? - Milcz - odparł i zamknął jej usta pocałunkiem, przesuwając dłonią po całym ciele. Becky zrozumiała jego zamiary dopiero wtedy, gdy sięgnął ponad podwiązkę i dotknął uda. Znów ją delikatnie pocałował, uciszając jej słowa, i wysunął dłoń spomiędzy jej nóg tylko po to, żeby pogładzić ją po włosach. - Do czego ty, u licha, zmierzasz? http://www.honda-fan.net.pl Alec - że aż mnie bierze chęć, żeby cię sprowadzić z drogi cnoty, lubię twój kark. - Przestań! - syknęła. - Musisz się skoncentrować. - Jesteś moją muzą, cherie. Dajesz mi natchnienie. - Ile są warte te zielone sztony? - Dwadzieścia pięć funtów. - Przy tych słowach dotknął lekko palcami jednego z nich. A więc stawka była dużo wyższa niż za pierwszym razem. Becky stwierdziła, że musi zaufać Alecowi. Starszy pan znów rozdał po dwie karty wszystkim siedmiu graczom, pozostawiając sobie odkrytą czwórkę i jedną zakrytą kartę. Alecowi dostała się para siódemek, w którą wpatrywał się intensywnie. - Czy jesteś przesądna? - Trochę. - W takim razie daj mi całusa na szczęście. - Nadstawił policzek. Uśmiechnęła się i zrobiła to, o co prosił. Alec z wolna położył kolejny zielony szton w „skrzynce” i dwukrotnie

lepiej. - A dlaczego, moja mila Becky, spałaś akurat pod drzwiami Draxingera? - Może się zmęczyłam? A może nie miałam gdzie pójść? - pomyślała. - Kamerdyner nie chciał cię wpuścić? - Po cóż miałabym fatygować kamerdynera? - spytała cierpko. Raniło jej dumę, że ci wszyscy bogaci, zarozumiali mężczyźni ujrzeli ją w takim stanie. Sprawdź przerażających zamiarach Michaiła, wiedząc tylko jedno - musi go jakoś powstrzymać. Michaił, po perorze Kozaka, puścił ją nagle. W zapamiętaniu nadal usiłowała go kopnąć. Wtedy trzasnął ją na odlew w twarz tak mocno, że uderzyła głową o ścianę i upadła na ławę bez przytomności. - A więc to był Nieludow? - powtórzył jak echo Michaił złowieszczym tonem. - Nie wiedzieliśmy z początku, kim jest. Zdołał nas zaskoczyć w ciemności. - Czy Westland go przyjął? - Tak, wasza wysokość. Rozmawiali ze sobą przez jakiś czas. lady Parthenia też tam z nimi była. Westlandowie musieli nas jakoś wypatrzyć, bo Nieludow wymknął się z rezydencji. Zabił Borysa i Jurija, a Władimira pojmał. Jedynie ja zdołałem uciec. - Tylko z jednego powodu car mógł go na mnie nasłać - syknął Michaił, przypominając sobie, że od dawna nie miał już żadnych wieści z Rosji. Z trudem zachował spokój. - Widocznie wykryto spisek.