zatrzymując wóz.

zaczekac. W mrocznej kuchni w kredensie, znalazł kawe i wsypał troche do ekspresu, który po chwili zaczał gniewnie syczec i bulgotac. Spojrzał przez okno na pogra¿ony w ciemnosci ogród, gdzie kiedys ujrzał Marle na hustawce. Wygladała wtedy na zagubiona i przera¿ona. Tak jakby Marla Cahill kiedykolwiek czegos sie bała. Nerwowo zabebnił palami po kuchennym blacie. Alex, Julie, Monty... Marla... Alex ma powa¿ne kłopoty finansowe, przez całe lata przekupywał kogo sie dało, kłamał i oszukiwał, a wszystko skrupiło sie teraz na jego ¿onie... Czesci układanki zaczynały do siebie pasowac... tworzyc pewna całosc, która smiertelnie przeraziła Nicka. Ale Marla jest w to zamieszana. Wiesz o tym. Nie mo¿esz jej ufac. Ekspres wydał ostatnie tchnienie. Nick wrócił na góre, niosac dwie fili¿anki i dzbanek goracej kawy. W apartamencie rozlał kawe do fili¿anek. Miał zamiar zaczekac w saloniku, gdzie Marla zapewne wkrótce sie pojawi. Ale w koncu zwycie¿yła ciekawosc i czyste, meskie po¿adanie. Pchnał drzwi jej pokoju i, słyszac szum prysznica, poszedł w strone pełnej pary i zapachu mydła łazienki. http://www.grzejnikidekoracyjne.biz.pl/media/ ksia¿eczke adresowa. Niektóre z nazwisk wydały jej sie znajome, ale ¿adne nie kojarzyło sie jej z konkretna twarza. Smith, Johnson, Walters - to wszystko popularne nazwiska, nie przypomniały jej jednak ¿adnych osób. - Ale, jak ju¿ mówiłam, ma byc coraz lepiej. - Miejmy nadzieje. - Joanna uniosła kieliszek w lekko drwiacym toascie, po czym skierowała wskazujacy palec na dłon Marli. —A co sie stało z twoim pierscionkiem? 142 - Mam go na rece. - Nie, nie z obraczka, z drugim pierscionkiem, tym z rubinem. Dostałas go od ojca i nigdy nie zdejmowałas, mówiłas, ¿e przynosi ci szczescie.

Oczywiscie, ¿e rozumiał. Cahill House, instytucje dobroczynna, zało¿ono przed stu laty dla dziewczat, które znalazły sie w „kłopotach”. Prezesem jej zarzadu był zawsze jakis Cahill. Pewne rzeczy nigdy sienie zmieniaja. I to własnie, zdaniem Nicka, stanowiło problem. Najpierw Samuel był prezesem, a teraz Alex. Co roku w imieniu Cahillów instytucja Sprawdź domowe, zapytac, czy nie potrzebuje przypadkiem czystego podkoszulka na gimnastyke, dowiedziec sie, czy ma dzis jakies zajecia pozaszkolne - tak jak powinna nakarmic i przewinac małego przed jego poranna drzemka. Ma przecie¿ słu¿be, która robi to wszystko za nia. Ciagle jednak dreczył ja niepokój. Nie mogła przestac myslec o wizycie Joanny i o tym, co od niej usłyszała... „Faceci ogladali sie za toba... ¿adna z nas nie słyszała, ¿ebys wspominała Pam... gdzie jest twój pierscionek?”. Marla zatrzymała sie na podescie i przechyliwszy sie przez porecz, spojrzała na hol na parterze. Słyszała dobiegajacy z kuchni niewyrazny szmer rozmów i cichy brzek naczyn. Na dole tykał zegar. Poza tym w domu panowała cisza. Z