czego ona sama była w dzieciństwie pozbawiona. Wprawdzie

Jack Brannan. Miał budowę boksera, pewność siebie pilota i urodę z okładki magazynu. Patrząc jej w oczy Jack z trudem stłumił śmiech. - Moje dzieci to chłopcy. - Chłopcy? - Malinda wypuściła z ręki formularze. - Tak jest. - Ale ja nie uczę chłopców. - Wiem, ale miałem nadzieję, że da się pani namówić. - Sama nie wiem... - Malinda nawet nie próbowała ukryć zakłopotania. Kurs etykiety dla chłopców. Taki pomysł nigdy nie wpadł jej do głowy, ale po chwilowym szoku propozycja wydała jej się nawet interesująca. Będzie musiała opracować nowy plan, ale z pew16 JEDNA DLA PIĘCIU nością znajdą się chętni. Kiedyś uczono manier w domu, ale dziś... To właśnie dlatego zorganizowała kursy dla dziewczynek. Ale chłopcy? Pozostała jeszcze kwestia czasu. Nie miała go za http://www.gim3-skierniewice.pl/media/ A to łobuz, pomyślała Malinda patrząc na zamknięte drzwi. Jeszcze dwie godziny temu nie miała zamiaru spędzić w tym domu ani minuty dłużej, nie mówiąc już o nocy, a teraz oto siedzi za jego biurkiem! I bez zajmowania się Brannanami miała dosyć roboty. Brakowało jej wprawy, by zajmować się czterema chłopcami. I na pewno nie miała żadnego doświadczenia, by poradzić sobie z takim czarusiem jak Jack Brannan. Jack obiecał, że przez godzinę nikt nie będzie jej przeszkadzał. Z głębokim westchnieniem zdjęła łokcie z biurka. A właściwie tylko spróbowała to zrobić. Coś obrzydliwego i lepiącego się przywarło jej do rękawów.

Jednak Kate zauważyła, że w Juliannie było coś chytrego i złośliwego. Nie pytała z naiwności, ale po to, żeby jej dokuczyć. Nie, wcale jej się nie podobała ta nowa asystentka męża. – Nie znaleźliśmy Emmy na ulicy – powiedziała z naciskiem. – Adoptowaliśmy ją przez godną zaufania agencję. – Grill już się rozgrzał – poinformował Richard, wchodząc do kuchni. Sprawdź Widać było jedynie sygnet. Laura wzięła do ręki inny wycinek. „Richard Blackthorne w stanie krytycznym", głosił nagłówek. „Blackthorne wyszedł ze szpitala". „Chirurdzy plastyczni twierdzą, że uszkodzenia są zbyt rozległe". „Blackthorne odmawia udzielenia wywiadu". Jeden z artykułów dotyczył nagrody przyznanej mu przez miasto Charleston za odwagę. Zamieszczono zdjęcie uratowanej kobiety z niemowlęciem na ręku. W zastępstwie Richarda nagrodę odebrała jego była żona. Jej jedyny komentarz brzmiał: „Rekonwalescencja mojego męża potrwa długo i będzie niełatwa. Nie zastanawiał się nad konsekwencjami, gdy spieszył na pomoc pani Argyle. Mimo ciężkich obrażeń nie żałuje, że to zrobił".