żeby znowu znaleźć się w niej. Zaparło jej dech w piersiach, kiedy wygiął plecy do tyłu, napinając mięśnie

słono. Teraz zostaw nas w spokoju, bo po¿ałujesz. Zamienie twoje ¿ycie w piekło. - Ju¿ to zrobiłes - szepneła Kylie. - Mylisz sie. Jesli sadzisz, ¿e teraz jest ci zle, to tylko poczekaj. Wiedz, ¿e jesli jeszcze raz osmielisz sie wejsc mi w droge, bedziesz tego ¿ałowac do konca swoich dni. Masz. - Siegnał do kieszeni i wyciagnał z portfela piec banknotów studolarowych. - Wez to, kup sobie cos ładnego i nigdy, słyszysz, nigdy, nie próbuj zbli¿yc sie do mnie ani do mojej 440 rodziny. Nie pozwole, ¿eby ktokolwiek mnie szanta¿ował, dreczył ani naciagał. - Wcisnał szeleszczace banknoty w dłon Kylie, odwrócił sie na piecie i ruszył szybko w strone koscioła. Nie wiedział, ¿e na jego szary garnitur spadaja bladoró¿owe płatki. Nie wiedział te¿, ¿e Kylie nigdy sie nie podda. Stała tam ze scisnietym sercem, prze¿ywajac odtracenie i sciskajac w rece pieniadze. Miała ochote pobiec za nim, zrobic scene, rzucic mu te pieniadze pod nogi. Powstrzymała sie jednak. Niczego by w ten sposób nie osiagneła. Nie mo¿e byc taka szczera. http://www.gabryjaczyk.com.pl/media/ nadgarstek i odwrócił tak szybko, że omal się z nim nie zderzyła. - No, dobrze, to był chwyt poniżej pasa, ale chcę wierzyć, że teraz jesteśmy w tym samym położeniu. Powiedziałaś mi o wszystkim, co powinienem wiedzieć. Zgadza się? - Absolutnie. - Z wyjątkiem gwałtu. Nie powiedziałaś mu o gwałcie, Shelby. - Dobrze. - Przez chwilę nie mówił nic i czuła tylko na przegubie ręki gorące opuszki jego palców. Jej serce zaczęło bić szybciej i kiedy wpatrywała się w twarz Nevady, bardzo żałowała, że nie może być w jakimś innym miejscu na kuli ziemskiej. Przebywanie tak blisko niego kosztowało ją zbyt wiele nerwów i emocji, stanowiło zbyt dużą pokusę. - Ja... muszę jechać. - Ja też. Nadal stał w miejscu. Do uszu Shelby dochodził odgłos grabi ogrodnika i kwilenie ptaka gdzieś wysoko w górze, ale przez krótką chwilę, patrząc na Nevadę, znowu czuła się siedemnastolatka - młodziutką, niewinną i zbuntowaną dziewczyną. To było tak dawno temu. Jakby w innym życiu. Przełknęła ślinę, a on spojrzał na jej szyję. - Uważaj na siebie.

- Nie, ja! - Candice odepchnęła młodszego brata i Shep nagle poczuł dumę, że ta mała dziewczynka pokazała pazurki, podczas gdy jego synek jęczydusza wybuchnął płaczem i pociągał nosem. Chryste, ten dzieciak był utrapieniem. Starsi chłopcy nie byli takimi maminsynkami. Shep wyciągnął rękę i otworzył drzwi od strony pasażera. Oboje wgramolili się do środka. 140 - Macie być grzeczni - burknął, ale oni w ogóle nie zwrócili na niego uwagi i musiał im przypomnieć, żeby Sprawdź - Szczerze mówiac, nie wiem, co o tym myslec - przyznał Alex, a Marli przypomniała sie postac widziana w oknie. - Wydaje mi sie, ¿e dzisiaj widziałam kogos w domu. Alex odwrócił sie do niej gwałtownie. - Kogo? - Nie wiem. Tłumaczyłam sobie, ¿e to pewnie ktos ze słu¿by albo ¿e wyobraznia płata mi figle. Byłam w ogrodzie i nagle odniosłam wra¿enie, ¿e jestem obserwowana. Spojrzałam na dom i ktos tam był w oknie, ale nie mogłam rozpoznac... jego albo jej. - Jezus - wyszeptał Alex. - Marla, dlaczego nic nie powiedziałas? - Bo nie byłam pewna. To mogła byc któras ze słu¿acych.