- Zack jest moim synem. To Justin.

Teraz, by wyjść, musiałyby je przeskoczyć. an43 96 Przysunął sobie jedno z krzeseł i usiadł, swobodnie wyciągając, a potem krzyżując nogi. - Jestem - powiedział. - Mów. Milla miała pustkę w głowie. Jak się rozmawia z mordercą? Cześć, jak się masz? Ale jakaś część jej mózgu zaczęła już myśleć i wyciągać logiczne wnioski. Jak widać na załączonym obrazku, Diaz i jednooki porywacz byli dwoma różnymi ludźmi. Ale zabójca obserwował spotkanie bandziorów w Guadalupe, więc albo polował na jednego z tamtych, albo liczył, że doprowadzą go do właściwego celu. Raczej to drugie, jak sądziła - ponieważ tylko patrzył. A jeśli ktokolwiek był w stanie odnaleźć jednookiego, to tylko Diaz. Może wiedział nawet, gdzie drań podziewa się w tej chwili. Delikatnie odsunęła Joann na bok i zrobiła krok naprzód. Wciąganie w tę całą grę przyjaciółki nie było fair. To był problem Milli i to Milla musiała go rozwiązać. Wyciągnęła sobie krzesło zza biurka i usiadła; jej kolana prawie stykały się z nogami mężczyzny, http://www.gabinety-stomatologiczne.edu.pl/media/ * ** Była połowa października, a Diaz wciąż nie dawał znaku życia. Milla martwiła się tak bardzo, że nie była w stanie na niczym się skoncentrować. Może coś mu się stało? Meksyk był z zasady raczej przyjaznym i gościnnym krajem, ale - jak wszędzie - przecież i tam żyło sporo mętów. Założyłaby się o cokolwiek, że Diaz dałby radę an43 329 każdemu z nich, ale przecież nawet najgroźniejszy drapieżnik mógł ulec przeważającej sile stada wrogów. Diaz nie był też kuloodporny Milla była albo chora z niepokoju, albo wściekła. Czy on

- Zaraz do ciebie oddzwonię. Ten numer, który mi się wyświetlił? - Ta. Wyszarpnęła nerwowo z torebki swój powrotny bilet lotniczy i znalazła na nim numer telefonu. Na pewno nie zwrócą jej pieniędzy za niewykorzystany lot, ale może uda się przebukować terminy. Sprawdź nie będziemy się z wami kontaktować, oprócz tych ewentualnych wypadków uaktualnienia danych adresowych. To wy jesteście jego rodzicami. Jeżeli postanowicie nigdy nie wspominać mu o nas, niech i tak będzie. Zgadzamy się. To wszystko. Już nie mogła, po prostu nie mogła. Wstała i Wyciągnęła do nich rękę. - Dziękuję, że tak go kochacie. Lee zamknął jej dłoń w swoich, bez słowa, jego podbródek drżał. Diaz także wstał, zamknął teczkę i podniósł ją z ziemi. Rhonda podskoczyła nagle. Szlochała tak głośno, że z trudem zdołała wymówić zdanie: - Proszę zaczekać... Pani szukała... Może chce pani wziąć kilka jego zdjęć? Dla siebie?