Beau-champ. - O Boże! - westchnęła, czując, że tonie. Zerknęła w górę, ale twarz Allbeury'ego zniknęła. - Robin, nie odchodź! - krzyknęła w panice. - Nie odchodzę. Zastanawiam się, jak po ciebie zejść. - Nie możesz tego zrobić! Winda ledwie się trzyma, na pewno nie udźwignie nas obojga! - Oczywiście, że udźwignie! Może jest trochę zdezelowana, ale przeznaczono ją do przewozu zarówno ludzi, jak (brak jednego zdania, wyszło nie do odczytania :/ ) - I co teraz zrobisz? - Głos Clare był coraz słabszy. - Twoja żona się wykrwawia, dziecko umiera... - Przestań, Clare. - Twój przyjaciel Robin nadstawia karku za tę żałosną kobietę, która w ogóle nie zasługuje, by żyć... Novak wlepił w nią wzrok, nie wierząc własnym uszom. Wstał z ławki, czując, że ma galaretę zamiast nóg. http://www.eogrzewaniepodlogowe.biz.pl wychowywany jak dzieci Kristallisów - odparowała Carrie. Była wściekła, że ten pewny siebie bogacz tak paskudnie ocenił żłobek, który ona z największą troskliwością wybrała i za który płaciła majątek. - Jego rodzice nie żyją - oznajmił Nikos. - Teraz ja jestem za niego odpowiedzialny. - Dopiero teraz? - oburzyła się Carrie. - Danny ma już prawie rok! Cóż to za odpowiedzialny opiekun, który na cały pierwszy rok życia zostawia dziecko na pastwę losu? Trafiła w dziesiątkę! Nikos tak na nią popatrzył, że zmartwiała. - Odtąd już nigdy nie zostawię go ani na chwilę
Nik wciąż miał paskudny nastrój. Wszystko przez Carrie. A przecież już było dobrze. Kiedy szli na plażę, była szczęśliwa i uśmiechnięta. Potem nagle coś w nią wstąpiło. Zachowywała się, jakby koniecznie chciała go wyprowadzić z równowagi. R S Sprawdź - Tak. - Carrie cały czas go obserwowała. Nie wiedziała, czy wspomnienie o ojcu nie boli go zbyt mocno. Wprawdzie niczego nie było po nim znać, ale kogoś, kto ma minę jak nieruchoma maska, trudno ocenić po wyglądzie. - Co on ci wtedy powiedział? - spytał Nikos. - Niewiele - odparła Carrie. - Tylko tyle, że lepiej będzie dla Danny'ego, jeśli zostanie w Anglii z rodziną swojej matki. - Nie może być! - Nikos wybuchnął śmiechem. - Za dobrze znam swego ojca, by uwierzyć, że tak właśnie ci powiedział. R S