to.

Uśmiechnął się. - Myślałem, że nigdy o to nie poprosisz. Wirginia Na parkingu było ciemno, ale szeryf Amity był dobrze przygotowany. Najpierw wyjął dwie latarki, potem pas z narzędziami, który zawiesił sobie na biodrach. Rainie była pod wrażeniem. - Nie sądziłam, że jesteś typem włamywacza - powiedziała poważnie. Amity wzruszył ramionami. - Kiedy tu zadzwoniłem, właściciel nie był chętny do współpracy. Tak już bywa. Ludzie płacą za samochody i nie chcą, żeby ich nową własność 104 zajmowała policja. To zrozumiałe, ale dlaczego my dwoje nie mielibyśmy poradzić sobie z siatką? - Siatka to nic - zapewniła go Rainie - ale co z dobermanami? - Tu nie ma psów. Sprawdziłem to. - Nie ma psów? Jaki szanowany właściciel parkingu i złomowiska może się obejść bez psów? - Taki, który dwa razy miał problemy z towarzystwem opieki nad zwierzętami. Teraz parkingu pilnuje firma ochroniarska, która przyjeżdża tu co godzinę. Widzisz światła? Kryj się! http://www.endometrium.info.pl/media/ Posłuchała go. Nigdy nie widział podobnych oczu - szarych, zamglonych jak niebo o północy. Pochylił się niżej i nie odrywając od niej wzroku, pocałował ją w policzek. - Mówiłem ci już, jak bardzo podoba mi się twój profil? - zapytał cicho. - Ta uparta szczęka i te zdecydowane kości policzkowe... - Wyglądam jak z obrazu Picassa - powiedziała. - Rainie, jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam. - Wreszcie ich usta się odnalazły. Tym razem westchnęła jednoznacznie. Objęła go rękami, a jej biodra zbliżyły się do jego bioder. Miała pełne wargi. Spodobało mu się to już za pierwszym razem, kiedy ją zobaczył. Dziwiła go sprzeczność wyrazu skromnej twarzy z tymi niezaprzeczalnie grzesznymi ustami. Mężczyźni marzą o takich ustach. Mężczyźni płacą pieniędzmi, piszą sonety, zaprzedają dusze za takie usta. Pomyślał,

Przechyliła krzesło do tyłu i z roztargnieniem położyła jedną nogę na biurku, a potem skrzyżowała na niej drugą. Mięśnie wciąż ją bolały po porannym biegu. Przeciągnęła się, rzucając agentowi specjalnemu Pierce’owi Quincy kolejne taksujące spojrzenie. Doświadczony, pomyślała, zna się na swoim fachu. Pewnie po czterdziestce. Lekka siwizna na skroniach pasowała do krótko przystrzyżonych włosów i eleganckiego garnituru. Dodawała powagi. Rainie była gotowa się założyć, że agent specjalny Pierce Quincy robił Sprawdź Ed Flanders był barmanem od trzydziestu pięciu lat. Wcale nie marzył o takiej przyszłości. Na początku uznał tę pracę za dobrą wakacyjną fuchę, dzięki której mógł podrywać dziewczyny i przy okazji kosić niezłą kasę z napiwków. Flanders jechał przez Oregon do Los Angeles, gdzie zamierzał zrobić karierę. W Seaside zatrzymał się, jedynie, żeby obejrzeć przedstawienie w miejscowym teatrze, ale kiedy natknął się na napis „Potrzebna pomoc”, pomyślał: co mi szkodzi. Od tamtej pory minęło wiele lat. Na początku wmawiał sobie, że został dla sztuki. Repertuar tutejszego teatru był ciekawy, a przejeżdżało tędy tylu turystów, że gra mogła być warta świeczki. Każdego lata uparcie próbował wkręcić się do kolejnych produkcji, ale ponieważ jego sukcesy sceniczne ograniczały się do ról trzecioplanowych, mówił sobie, że wybrał Seaside dla pieniędzy. Podczas szalonych wakacyjnych miesięcy barman mógł nieźle zarobić. Potem uznał, że został z powodu świadczeń socjalnych, bo po trzydziestce docenił wagę dobrej opieki zdrowotnej.