Dom. Korzenie.

- Zależy jakiej. No, Alexandro, przygotowuje pani urocze młode damy do małżeństwa, a sama nigdy się nad nim nie zastanawia? Nerwowe podniecenie przerodziło się w gniew. - Nie małżeństwo proponował mi pan dzisiaj rano, milordzie. - Istotnie. Mów mi Lucien. - Dlaczego? - Bo chcę usłyszeć, jak wymawiasz moje imię. Przybrała taką samą swobodną pozę jak hrabia, choć czuła się, jakby wyruszała do boju. - Myśli pan, że może dostać wszystko, czego zapragnie? Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. - Proszę mi powiedzieć coś, o czym jeszcze nie wiem. Wolałaby mieć więcej czasu na zastanowienie, ale patrzył tak, jakby zaraz miał się na nią rzucić, jeśli natychmiast nie odwróci jego uwagi. - Dobrze. Nie jest pan wcale taki cyniczny, za jakiego się pan uważa. Balfour otworzył jedno oko. - Proszę wyjaśnić to spostrzeżenie. - Żaden prawdziwy cynik nie byłby taki wybredny w kwestii małżeństwa. - Uważa pani, że jestem wybredny? - Bardzo. http://www.ekodesign.com.pl/media/ ENOCH SUZANNE GUWERNANTKA Kay Zerby Carol Zukoski Helen Kinsey Jimowi Drummondowi Uczyliście, inspirowaliście, dzieliliście się radością ze zdobywania wiedzy, poznawania literatury i życia. Moim nauczycielom z miłością i wdzięcznością. 1 Lucien Balfour, szósty earl Kilcairn Abbey, stał oparty o jedną z marmurowych kolumn znajdujących się przed wejściem do Balfour House, ćmił cygaro i obserwował gromadzące się chmury burzowe.

- Proszę mówić dalej. - W ogłoszeniu była mowa o siedemnastoletniej dziewczynie. To pańska siostra? - Dobry Boże, nie. - Irytacja wzięła górę nad pożądaniem... na chwilę. - Jestem kuzynem małej diablicy i takie pokrewieństwo w zupełności mi wystarczy. Nie wyglądała na zgorszoną jego uwagami, ale najwyraźniej czekała na wyjaśnienie. Jeśli jest ciekawa, niech sama pyta. Już ją zatrudnił, a ona nadal upierała się przy głupiej Sprawdź - Ma jakiś rozkład dnia? - Co takiego? - Określoną porę snu, karmienia, kąpania - wyjaśniła. - Nie. - A więc robi, co chce. - Coś w tym rodzaju. Masz zamiar narzucić jej jakiś reżim? - spytał Bryce, zastanawiając się, czemu krępuje go jej obecność. - Nie, ale wiem, że dobrze jest, gdy dziecko ma określone pory posiłków i snu. Inaczej matki nie dałyby sobie rady. - Muszą mieć jakiś szczególny talent, którego mnie wyraźnie brakuje - przyznał. - Jesteś matką? - spytał z niejakim trudem. - Nie. Nawet nie jestem mężatką. - To skąd wiesz, jak obchodzić się z dziećmi? - Wychowywałam młodszą siostrę, a w college'u podczas weekendów dorabiałam sobie jako opiekunka do dzieci. - Musiało być nudno. - Nie powiedziałabym - odrzekła, uświadamiając sobie, że minęło dużo czasu, odkąd miała takie maleństwo w ramionach.