przyleciały śmigłowce po rannych.

– Tak, tak. – Sanders zdecydowanie nie miał zamiaru dopuścić do sprawy FBI. Machnął ręką lekceważąco. – Jestem pewien, że poradzimy sobie. Już zgromadziliśmy mnóstwo dowodów. Na tym etapie dane z komputera będą tylko kropką nad i. – Nie mamy niczego, co wiązałoby Danny’ego z morderstwem Melissy Avalon – zauważyła Rainie. – W takim razie prokurator wniesie oskarżenie o spowodowanie śmierci dziewczynek. To mi wystarczy. Ile dożywotnich wyroków może odsiedzieć człowiek? – Dziecko – powiedziała w zamyśleniu Rainie. Rezygnując całkowicie ze swojej kolacji, sięgnęła do talerza Quincy’ego po liść sałaty. – Ile dożywotnich wyroków może odsiedzieć dziecko. Sanders przewrócił oczami. – Jakby wiek miał tu coś do rzeczy. Grozi nam zalew młodocianych psychopatów. Nie mam racji, Quincy? Zapracowani rodzice hodują potwory, pozbawione uczuć i sumienia. Ci milusińscy najpierw niszczą i zabijają na ekranie komputera, a potem robią to samo na ulicy. Mordują ciężarne kobiety i wracają do domu obejrzeć „Królika Bugsa”. „New York Times” drukował o tym kiedyś artykuły. – Nie wierzyłbym we wszystko, co piszą gazety – powiedział Quincy. – Dlaczego? Czytałem to na początku lat dziewięćdziesiątych, a ile mieliśmy od tamtej pory strzelanin w szkołach? http://www.edomkidrewniane.info.pl zostały wymienione. Przyglądała się każdemu zakątkowi pokoju – urządzonego na nowo, nowoczesnego, w czternaście lat później – ale mogłaby przysiąc, że widzi krew na suficie. Wróciła do łóżka, jednak kiedy obudziła się po godzinie, nadal trzęsła się, udręczona okropnymi snami. To śledztwo wyprowadzało ją z równowagi. Nigdy by się tego nie spodziewała. Przerażało ją. Rozwścieczało. – Muszę coś zjeść – oznajmiła niespodziewanie, wstając od prymitywnego biurka i zbierając swoje rzeczy. Quincy podniósł wzrok znad notatek. Popatrzył na nią łagodnie. Bez marynarki, z podwiniętymi rękawami i poluzowanym purpurowym krawatem wyglądał bardziej przystępnie. Ale też cienie pod jego oczami stały się widoczniejsze. Najwyraźniej superagent nie sypiał zbyt wiele nawet przed przyjazdem do Bakersville. – Dają w tej mieścinie jakieś żarcie? – zapytał z udawanym zdziwieniem. – A myślałem,

do swojej wielkiej posiadłości i krzyczała: - Nie masz pojęcia, o czym mówisz! Nie masz zielonego pojęcia! Odjechawszy trzy kilometry od posiadłości Olsenów, Rainie zjechała na pobocze i wyłączyła silnik. Wcześniej trzymała nerwy na wodzy, teraz ręce zaczęły jej się trząść. Napływ adrenaliny zrobił swoje. Poczuła, że kręci jej się w głowie. Sprawdź wyborem naboju kaliber 22 stoją nie tylko przesłanki praktyczne, ale i emocjonalne. Może wybór takiej, a nie innej kuli ma jakiś związek z osobą ofiary lub mordercy? – Chryste, chyba nie była wilczycą, żeby zabijać ją srebrną kulą – wymamrotał Sanders. – Pocisk kaliber 22 nie jest specjalną rzadkością. – A broń? Może trzydziestka ósemka jest, na przykład, prezentem z wygrawerowaną na lufie dedykacją „Dla tej, którą kocham”. Aż tu nagle okazuje się, że mąż ofiarował ten drobiazg z poczucia winy, bo baraszkuje z inną. – Baraszkuje? – powtórzył Sanders, unosząc brew. – No dobrze, pieprzy. Pieprzy inną kobietę. Teraz lepiej? – Chyba coś nam tu umyka – powiedział cicho Quincy. Rainie i Sanders zamilkli i spojrzeli na agenta. Na twarzy Quincy’ego malowało się wyjątkowe opanowanie, ale oczy błyszczały mu jak nigdy dotąd. Był podniecony. Wiedział już, że rozwiązał część zagadki.