ktokolwiek się spostrzeże.

- Na pewno - uspokoił go Emmett. - Zwłaszcza że Isabella powie mu niemal całą prawdę. Musi mieć w zanadrzu coś ważnego, coś, co mu się przyda. Inaczej nigdy jej do siebie nie dopuści. - A jeśli jej nie uwierzy? - Moja w tym głowa, żeby uwierzył - odezwała się Bella cicho. - Zdaję sobie sprawę, że Wasza Wysokość ma zastrzeżenia co do całej operacji, ale chcę zapewnić, że do tej pory wszystko przebiega zgodnie z planem. - Właśnie, do tej pory - powiedział Carlise z naciskiem i wstał z fotela. Gestem nakazał, by pozostali na miejscach, a sam zaczął krążyć po gabinecie. - Nie podoba mi się, że muszę posyłać kobietę, którą polubiła moja rodzina i ja sam, na spotkanie z człowiekiem, który zabija nie tylko dla zysku, ale i dla czystej przyjemności. Na dodatek mam ją tam posłać samą. - Isabella nie będzie sama! - sprostował Emmett. Słysząc to, gwałtownie wyprostowała się w fotelu. - Muszę być sama! Jeżeli Blaque albo któryś z jego ludzi zacznie podejrzewać, że mam jakieś wsparcie, cała operacja weźmie w łeb. A ja na to się nie zgodzę. - Również się podniosła. - Poświęciłam tej sprawie dwa lata życia. - A ja chcę, żebyś pożyła jeszcze dłużej - wtrącił łagodnie Emmett. - Podejrzewamy, że kwatera Blaque'a znajduje się w willi pięć mil od pałacu. Wyślę kogoś, żeby ją obserwował. - A Blaque wyśle swoich ludzi, żeby obserwowali twoich - rzuciła niecierpliwie. - To zmartwienie zostaw mnie, Isabello, i rób swoją robotę. Masz kopię systemu zabezpieczeń? - Oczywiście! - zirytowała się. - I wiem, że mogę ją przekazać wyłącznie Blaque'owi. - I pamiętasz o tym, że jeśli coś pójdzie nie tak, masz się natychmiast wycofać? Skinęła głową, choć wcale nie zamierzała tego robić. - W restauracji zainstaluję dwóch ludzi - uprzedził Emmett. - Czemu do razu nie wyślesz całego oddziału? - syknęła. Emmett rozumiał jej frustrację, lecz musiał przestrzegać pewnych zasad. Spokojnie dopił trzecią kawę i powiedział jej, że ma do wyboru obstawę albo ukryty mikrofon. - Przypominam, że ostatni agent, który próbował numeru z podsłuchem, wrócił do biura ISS w trzech częściach - zauważyła z sarkazmem. Emmett wzruszył ramionami. - Wybieraj. - Cóż - odezwała się po chwili. - Ty dowodzisz operacją, więc nie mam w tej sprawie wiele do powiedzenia. http://www.ebadaniapsychologiczne.info.pl - Talbot Old Hall? - Do mojego domu. W każdym razie wtedy jeszcze nim był. Teraz nie jestem tego pewna. Michaił odziedziczył go razem z resztą majątku, kiedy zmarł dziadek. - Twój... dziadek? - Hrabia Talbot - mruknęła. - Czyli jesteś... arystokratką? - Tak. - A ja cię... uwiodłem po kilku kieliszkach wina. - Nie musisz się martwić. W końcu nie protestowałam. - Mów dalej. - Ród Talbotów od lat działał w dyplomacji i prowadził interesy Kompanii Wschodnioindyjskiej, trzymając się twardo pewnych reguł. Najstarszy syn był zawsze torysem, wszystkie córki wychodziły za arystokratów, a młodsi synowie zostawali posłami,

- Nie. Wręcz odwrotnie. Koniec gry. Tym razem ja dyktuję warunki. Rozumiesz? Eva dławiła się, jej twarz spurpurowiała. - Próbowałem rozegrać to polubownie, ale ty wolałaś wyciąć jakąś szkaradną sztuczkę. Może ci nie zależeć na jej życiu ani na moim, ale swoje chyba cenisz? - Puść mnie! - Słuchaj uważnie. Nie widziałaś jej i już. Wiem, że potrafisz dochować sekretu, masz Sprawdź zapomniał pan przy mnie o wszystkich innych kobietach. Alec odchrząknął tylko i mruknął: - Czyż ogród nie jest piękny o tej porze roku? I zaczęli rozmowę tym i owym, przerywaną tylko dalekimi skrzekami mew oraz lekkim łopotem pasiastego daszku. Wieczorem stanęli przed problemem, którego rozwiązanie usiłowali odkładać tak długo, jak tylko się da. Musieli wybrać sypialnie. Gdy byli już gotowi zdecydować się - bez wielkiego entuzjazmu - na dwa sąsiadujące ze sobą pokoje, rozmieszczone po dwóch stronach holu, odkryli nagle sypialnię z łóżkiem na lato. - Och, zapomniałem o nim - powiedział Alec. - Co za dziwne urządzenie - uznała Becky, przypatrując się meblowi. Łóżko miało wspólny baldachim na słupkach, lecz zamiast jednego posłania były tam dwa pojedyncze, przedzielone wąskim odstępem, co pozwalało na swobodny przepływ powietrza i dawało więcej chłodu w letnie noce. Spojrzeli na siebie i uznali, że idealnie nadaje się dla dwóch