Dlatego po jej powrocie z willi „Wiktoria”, starała się być

Po herbacie Matthew poszedł na górę, żeby rozpakować swoje rzeczy. Właśnie przekraczał próg sypialni, gdy usłyszał z tyłu kroki. - Podoba ci się ta sypialnia? - zapytała Flic. - Bardzo. - Masz dość miejsca na swoje rzeczy? Chyba nie wszystkie klamoty nadeszły już z Berlina, co? Matthew pokręcił głową. - Część idzie także z Nowego Jorku. Wejdziesz? - Czyli całkowita przeprowadzka? - drążyła Flic, nie ruszając się z miejsca. Obejrzał się przez ramię. - Oczywiście. - Tyle że dotąd prowadziłeś raczej wędrowne życie. Wiedział, że jest dojrzała i rozsądna jak na swoich szesnaście lat, ale przynajmniej dotychczas zachowywała się wobec niego miło i życzliwie. Myślał wcześniej o wrogości Imogen, a teraz, patrząc w oczy Flic, o kolorze niemal takim samym jak u jej matki, doszukał się w nich także pewnych oznak chłodu. - Niezupełnie wędrowne - odparł. - Mieszkałem dotąd w dwóch miastach: Nowym Jorku i Berlinie... Aż do tej pory. - Odwrócił się http://www.e-szambabetonowe.info.pl/media/ nadzieje. Nie pozostało nic innego, jak wymyślić dla Parker jakąś pociechę. - Z mężczyznami są same problemy. Nie są warci, by się nimi przejmować. Parker nabrała powietrza. Wyraźnie próbowała się uspokoić. - Nie ze wszystkimi. Jeśli sądzić po tych kwiatach, którymi obsypuje cię Tanner... On udowodnił, że jest coś wart. Dobrze się razem bawicie? - Czy dobrze się bawimy? - Shey prychnęła szyderczo. - To jest straszne. Jak tortura. Do niego nie dociera, że nie jestem nim zainteresowana. Chociaż dzisiaj nie przyszedł, więc może wreszcie poszedł

- Jak wiele dowodów potrzebuje policja, żeby kogoś aresztować? Zuzanna starała się nie okazać niepokoju. - Chyba dość dużo. Flic nic więcej nie powiedziała, podeszła tylko do kominka i zapatrzyła się w ruszt. - Mam nadzieję, że ci detektywi już tu nie wrócą - odezwała się Sprawdź wrażenie doskonale wytrenowanego zapaśnika, a trzeci, o wyraźnych azjatyckich rysach twarzy, był najszczuplejszy i wyglądał na bardzo zwinnego. Gdy mijali Shey, posłał jej zabójczy uśmiech, który z pewnością działał na większość kobiet. Shey skrzywiła się w odpowiedzi. Nie była taka jak większość kobiet. A więc książę przybył tu z obstawą. - Wasza Wysokość? - Właściwie mogła sobie darować to pytanie, bo sprawa była oczywista. Aura władzy i dostojeństwa aż od niego biła, podobnie jak ze strony jego ochroniarzy czuło się ostrzeżenie i ukrytą groźbę. -Maria Anna... - zaczął książę i urwał, jakby nagle