- I ja również, wasza wysokość - odparł uprzejmie Alec, z dużo większą szczerością,

- Michaił jest teraz w Londynie, ale z pewnością część jego Kozaków pozostała w wiosce albo nawet w samym Talbot Old Hall, na wypadek gdybym próbowała tam wrócić. - Nie wrócisz, dopóki nie będziesz całkiem bezpieczna. A przede wszystkim, czy jesteś pewna, że twoja posiadłość nie jest majoratem? - Nie, nie jest... - zaczęła. W tejże chwili skrzypnęły drzwi i wierni zaczęli się schodzić na nabożeństwo. - Można ją sprzedać. Gdyby tylko ktoś namówił do tego Michaiła... - Albo gdyby ją na przykład zastawił... - mruknął. - Do czego zmierzasz? Lecz Alec myślał już o czymś innym. - Gdyby się nam udało oskarżyć go o zbrodnię, skonfiskowana posiadłość stałaby się własnością Korony i jeszcze trudniej byłoby ci ją odzyskać. Korona mogłaby, dajmy na to, zachować Talbot Old all na swój prywatny użytek albo też wystawić dom i grunty na aukcję, a wtedy łatwo by cię ktoś przelicytował. Stary dwór na skraju wrzosowisk bez wątpienia spodobałby się jakiemuś amatorowi polowań. - Nie myślałam o tym. Co w takim razie powinniśmy zrobić? - Moim zdaniem najpierw należy odzyskać twój dom, a dopiero potem wydać kuzyna w ręce sprawiedliwości. Im szybciej to nastąpi, tym prędzej Kozacy opuszczą wioskę. Musimy tylko znaleźć dla ciebie jakieś schronienie na ten czas i możliwie jak najkorzystniej sprzedać rubin. Czy mogę go obejrzeć? Wyciągnęła kamień zza stanika i podała mu, tym razem z większym zaufaniem. - Przykro mi, że musimy go spieniężyć. - Alec podszedł z rubinem do najbliższego http://www.e-medycynaizdrowie.net.pl/media/ Od prawie trzech miesięcy trzymał się blisko dworu, który tolerował razem z całym protokołem, ceremoniami i pompą. Był drugi w kolejce do tronu, więc jego publiczne obowiązki nie były aż tak absorbujące jak te, które musiał wypełniać jego starszy brat, Jasper. Ale nie mniej żmudne, ponieważ towarzyszyły mu od dzieciństwa, przywykł do nich i starał się traktować je jak coś normalnego. Jednak od pewnego czasu funkcje reprezentacyjne zaczęły go irytować. Rosalie na pewno to widziała. Edward podejrzewał nawet, że siostra go rozumie, bo sama również tęskniła za wolnością i prywatnością. W końcu udało jej się wywalczyć trochę swobody. Gdy dwa lata temu Jasper poślubił Alice, ciężar reprezentowania dworu przeszedł częściowo na małżonkę następcy tronu. Zresztą Rosalie nigdy nie uchylała się od obowiązków. Zjawiała się zawsze, kiedy była potrzebna, pomyślał, wchodząc do pałacu przez ogrodowe drzwi. Zaczął się zastanawiać, jakim cudem jego siostra znajduje na wszystko czas. Co roku przez sześć miesięcy pracowała na rzecz fundacji niosącej pomoc niepełnosprawnym dzieciom i przy tym nawale obowiązków potrafiła zadbać o własną rodzinę. Wepchnął ręce do kieszeni i z ociąganiem szedł po schodach wiodących do książęcej kancelarii. Sam nie potrafił zrozumieć, co się z nim działo. W ciągu ostatnich miesięcy coraz częściej myślał o tym, by którejś nocy wymknąć się chyłkiem z pałacu i uciec choćby na koniec świata. Pomimo kiepskiego nastroju, pukając do ojcowskich drzwi, starał się zachować pogodną minę. - Entrez! Biurko, za którym Edward spodziewał się zastać ojca, było puste, książę zaś siedział przy oknie i pił herbatę. Miejsce naprzeciw niego zajęła jakaś młoda dama, która na widok Edwarda wstała z miejsca. Jako znawca i wielbiciel kobiet dyskretnie obejrzał ją od stóp do głów. - Przepraszam, że przeszkadzam, ojcze, ale powiedziano mi, że chciałeś mnie widzieć. - Owszem, choć było to dość dawno temu. Chciałbym ci przedstawić lady Isabell Swan. - Wasza Wysokość. - Ukłoniła się, spuszczając skromnie wzrok. - Miło mi, lady Isabell. - Podał jej rękę. Atrakcyjna, ale mało efektowna, podsumował. Osobiście gustował w mniej subtelnych damach. Sądząc po akcencie, Angielka. A on wolał Francuzki. Szczupła, schludna i elegancka. Tymczasem jego pociągały bardziej zmysłowe kobiety. - Witamy w Cordinie. - Dziękuję, Wasza Wysokość.

Okręty zajęły takie pozycje, by móc zatrzymać każdą łódź, która próbowałaby prześlizgnąć się pomiędzy nimi, jak również mogły zniszczyć każdy statek, który nie zatrzymałby się na ich żądanie. Zacisnął pięści. Za późno. Nie ma innego wyjścia. Musi posłużyć się zakładnikami. Zszedł z urwiska i wrócił do zrujnowanej chaty, żeby wybadać Becky. Dowie się, jak wiele zdradziła Westlandowi, a jeśli nie zechce odpowiedzieć, wydusi z niej te wiadomości. I Sprawdź na zranionym ramieniu Aleca, które na szczęście szybko się goiło. Nie dbała o to, że powóz trzęsie, jadąc po kiepskiej drodze. Wróciła myślami do wydarzeń ostatnich dwóch tygodni, a zwłaszcza do balu zwycięzców. Była nim wręcz oszołomiona. Posłusznie poszła za radą Aleca i wystąpiła na nim w mocno wydekoltowanej czerwonej sukni. Sądziła, że był to wybór podyktowany wyłącznie jego wyrafinowanym gustem, lecz potem otrzymała małą paczuszkę wysłaną ni mniej, ni więcej tylko z pawilonu Brighton! Szybko zrozumiała, że Alec chciał odkupić oryginalną Różę Indry od regenta, żeby jej sprawić niespodziankę, lecz królewski przyjaciel odmówił przyjęcia pieniędzy i z galanterią ofiarował jej klejnot w prezencie ślubnym. Najwyraźniej jego królewską wysokość żywo poruszył triumf Aleca nad Kurkowem, bo nieczęsto się zdarzało, żeby brytyjski poddany zyskiwał sobie względy aroganckiego cara. Alec założył jej własnoręcznie kolię z rubinem na szyję, a potem mruknął, patrząc na jej odbicie w lustrze: