- Nie, to prawda. Nic na tym świecie nie jest dla mnie

Klnąc pod nosem, podniósł się i ruszył do wyjścia. W połowie drogi zawahał się i zawrócił. Idiota! A jeśli zaparkowała samochód dokładnie przed wejściem? Byłoby to z jej strony głupie, ale możliwe. A on chciał zobaczyć ją, zanim ona dostrzeże jego, więc wyszedł tylnymi drzwiami. Obszedł knajpę dookoła, co nie było proste, bo budynki stały tu ściana w ścianę. Pavon musiał pójść śmierdzącą wąską alejką, na którą wychodziły kuchenne drzwi knajpy, dotrzeć do rogu, a potem wrócić główną ulicą. Trzymał się w cieniu, przemykając pod ścianami i kryjąc, za plecami przechodniów; kobieta będzie wypatrywać samotnego człowieka, nie grupy. Na szczęście ludzi tu nie brakowało, an43 346 szczególnie wieczorem. Większość stanowili tacy mężczyźni, z którymi przyzwoite kobiety z zasady się nie zadają. Szedł ostrożnie. Mogła zaparkować auto po tej lub po przeciwnej stronie ulicy. Przodem lub tyłem. Oglądał uważnie każdy samochód... jest! I to tak korzystnie zaparkowany: po tej samej stronie ulicy, tyłem do nadchodzącego Pavona. http://www.e-medycynaizdrowie.com.pl/media/ szary garnitur. Włosy wyglądały na schludnie ułożone, a nie na pobieżnie przeczesane dłonią. Rzec by można, że Diaz wzbudzał an43 401 szacunek swoim wyglądem. Milla znała go lepiej. Te zimne, enigmatyczne oczy nie oddawały istoty gwałtownego zła, które w nim żyło. Zapewne miał nóż gdzieś przy nodze, pistolet na plecach i Bóg jeden wie, jakie jeszcze narzędzia tortur pochowane po kieszeniach. Ale co on tu robi? To wszystko nie powinno go już obchodzić. Rozstali się w złości, a twarz Diaza była ostatnią, którą Milla miała ochotę oglądać w tej trudnej godzinie. Wciąż była na niego tak wściekła, że z trudem znosiła samą jego obecność. Czuła, jak

oderwała plasterek, albo odpadł sam. Zresztą i tak po tygodniu przestawał działać, równie dobrze mogła dostać okresu z przyklejonym, lecz nieskutecznym plastrem. Jednak nie przypominała sobie, by przyklejała albo odklejała ostatnio plaster. an43 Sprawdź nie jedli mięsa, to siedzieli właśnie na tej sali. Organizatorzy nie ryzykowali, i słusznie. Niestety, oznaczało to kurczaka i fasolkę. True wyciągnął małą solniczkę z kieszeni marynarki i zaczął obficie posypywać kurczaka czymś czerwonym. - Co tam masz? - spytała Milla. - Mieszanka przypraw z południowego zachodu. Chcesz trochę? Od razu zaświeciły się jej oczy - Och, jasne! Nie przyprawiła kurczaka aż tak szczodrze jak True, ale i tak jej kubki smakowe zapłakały ze szczęścia. - Noszę ze sobą tę solniczkę od lat - powiedział biznesmen. - Nieraz ratowała mi życie. - Czy ja też mogę skorzystać? - spytała kobieta siedząca obok