Nickowi podała piwo, na które wcale jeszcze nie miał checi.

Poczuła, ¿e poca jej sie dłonie, ¿e jest coraz bardziej zdenerwowana, ale musiała zapytac jeszcze: - Dlaczego nie przedstawił sie jako Phil? Dlaczego nie przyznał sie, ¿e mnie zna prywatnie? - Kto wie? Prawdopodobnie chciał sie zachowac profesjonalnie, trzymac sie jakiegos standardu. Pewnie w szpitalu - Alex podniósł rece, zaznaczajac w powietrzu cudzysłów - zakłada „maske lekarza”. - To dziwne. 71 - Byc mo¿e, ale tak jest. Nie, ta droga prowadzi donikad. Marla czuła sie zmeczona. Znu¿ona. Jakby biegała w kółko na cie¿kich, ołowianych nogach. Alex musiał wyczuc jej frustracje, bo znowu ja objał. - Wiem, ¿e to wszystko cie wyczerpuje i rozstraja i ¿e ciagle zle sie czujesz - powiedział, a Marli znowu łzy napłyneły do oczu. - Ale musisz po prostu zwolnic tempo, dac sobie wiecej czasu. Wszystko bedzie dobrze - wyszeptał jej do ucha. Chciała wierzyc w jego słowa. O Bo¿e, gdyby patrzył umie http://www.e-domydrewniane.info.pl/media/ wszystkich. Ale z naszej paczki te¿ nikt nigdy jej nie poznał. Marle ogarnał nagle zimny strach. Była pewna, ¿e albo Alex, albo ten policjant powiedział, ¿e grywała z Pam Delacroix w tenisa... a mo¿e to sobie wymysliła? Mo¿e rozkojarzony umysł płata jej takie sztuczki? Wszystko jest takie frustrujace. Istnieje tylko jeden sposób, ¿eby sprawdzic, co jest prawda. - Pewnie nie masz przy sobie klubowej ksia¿eczki adresowej? - Hmm. Mam. - Joanna oblizała palce i energicznie pokiwała głowa, jakby bardzo chciała sie na cos przydac. Odstawiła kieliszek i zaczeła grzebac w swojej torebce, wielkosci torby podró¿nej. - ¯ebym tylko zdołała ja znalezc. -

- Nie zostanę tutaj długo - powiedziała, czując gorycz w ustach. - Jak tylko znajdę Elizabeth, wynoszę się stąd. To było jak zimny prysznic. Sędzia położył ręce na biurku i nachylił się nad nim. 55 - Nie mów takich rzeczy, dziewczyno. Wiem, że popełniłem wiele błędów, wychowując cię samotnie, ale stęskniłem się za tobą, kochanie. Och Boże, strasznie mi ciebie brakowało. - Chrząknął, oczy zaszły mu łzami; zamrugał i odwrócił głowę. - Jesteś tak cholernie podobna do swojej matki. Och, do diabła, za nią też tęsknię. Nie Sprawdź O rany. Musi pomyslec. Pogrzebac gdzies bardzo głeboko. - To... to takie dziwne. Wiem o pewnych rzeczach... na przykład... umiem czytac, rozumiem wszystko, chyba jestem niezła z matematyki, ale nie pamietam, ¿ebym sie jej uczyła. Lubie psy i konie, i pla¿e, i horrory... ale... - Przełkneła sline i z trudem poruszyła wargami nad unieruchomionymi zebami. - Nie pamietam mojej rodziny ani moich dzieci, ani moich rodziców, ani nawet me¿a. - Głos jej sie załamał, a w oczach błysneły łzy. Nagle sama sobie wydała sie ¿ałosnym, nieszczesnym, godnym litosci stworzeniem bez przeszłosci. Chciała zacisnac zeby, ale i tak ju¿ były ze soba mocno złaczone. 66