Gdy wsiedli do samochodu, Willow postanowiła skoncentrować swoją uwagę na desce rozdzielczej i jak najszybciej zaznajomić się z licznymi przyciskami. Przekręciła kluczyk w stacyjce, a silnik zaczął przyjemnie mruczeć. - Dobrze - pochwalił Scott. - Proponuję, żebyśmy pojechali wzdłuż ulicy Crestville, a następnie sprawdzili, jak sobie radzisz na autostradzie. Willow wyprowadziła samochód z garażu, uważając, by nie porysować zielonego, luksusowego auta Scotta zaparkowanego obok. Nie była zdenerwowana. Wiedziała, że jest dobrym kierowcą. Wybranie się z nią na przejażdżkę, gdy była ubrana w te cholerne krótkie spodenki, okazało się wielką pomyłką. Powinien jej powiedzieć, żeby włożyła dżinsy. Wtedy być może byłby w stanie oderwać wzrok od zgrabnej linii jej ud. Miała piękne, opalone nogi. Prawą przyciskała gaz, podczas, gdy lewą oparła wygodnie o drzwi kierowcy, koncentrując się na drodze. Czy zdawała sobie sprawę, że siedzi w bardzo seksownej pozycji? Rozchylając w ten sposób zmysłowo uda, mogła przyprawić każdego mężczyznę o atak serca! http://www.dobryproktolog.pl - Nie - wyszeptała Willow, choć myślami była gdzie indziej. Przy mężczyźnie, którego tak bardzo kochała. - Gdzie doktor Galbraith? - spytała niby mimochodem, choć kosztowało ją to wiele wysiłku. - Jego teściowa zadzwoniła z samego rana. Dzieci chciały już wrócić do domu, więc od razu po nie pojechał. Powinien niedługo być. Serce Willow zabiło mocniej. Jej plecak był już spakowany, wystarczy więc, że się pospieszy, a uda się jej wyjść przed ich powrotem. Było to zachowanie godne tchórza, ale ona zawsze była tchórzem. Scott wcale się nie zdziwi, gdy wróci do domu i nie zastanie jej. Zrozumie, że po tym, co zaszło wczoraj, nie mogła dłużej zostać w Summerhill.
Przepłynęła dziesięć razy tam i z powrotem i uznała, Ŝe ma dość. Wyszła z basenu, nabrała powietrza w płuca i zaczęła się wycierać. Gdy obejrzała się, zobaczyła stojącego w drzwiach Marka. - Od dawna tu stoisz? - Dość. - Co znaczy „dość"? Sprawdź falach. - Nie rozumiem, Mark, co masz na myśli. On tymczasem zjechał na pobocze, wyłączył silnik. Obrócił się ku niej, odsuwając kapelusz z czoła. Po co to zrobił? - pomyślała. Teraz widzi jego oczy, a ich blask zapiera jej dech w piersi. - Powód moich przeprosin jest mianowicie taki: to ja zacząłem cię całować, a nie powinienem był. Kiedy po wiedziałem, Ŝe popełniliśmy błąd, to miałem na myśli ów pocałunek. Powiedziałem ci, Ŝe nie chcę się z nikim wiązać. Tej nocy uległem słabości, którą od dwóch lat zwalczałem w sobie. Alli wytrzeszczyła na niego oczy. - Od dwóch lat? - Tak, od dwóch lat - rzekł z uśmiechem. - Od dłuŜszego czasu chciałem cię pocałować, a moje przeprosiny nie mają Ŝadnego związku z tym twoim brakiem