zacznie z nim rozmawiać, wrócą dawne emocje. Jednocześnie

okazji spędzenia urlopu nad morzem? To wspaniały pomysł! Uśmiechnęła się do Thea, podekscytowana tą perspektywą. Nie dość, że przebywa w jego pięknym domu i opiekuje się uroczymi dziećmi – to jeszcze teraz została zaproszona na dwutygodniowe wakacje. I w dodatku jej za to płacą! Niech mnie ktoś uszczypnie, bo chyba śnię, pomyślała. Nazajutrz zamontowała w samochodzie foteliki, a potem razem z dziećmi zabrała się do przygotowania pikniku. Zrobiła kilka bułek z szynką i serem, poprosiła Freyę, żeby wycisnęła sok z pomarańczy, a chłopcom poleciła, aby zapakowali do koszy chipsy, przekąski oraz jabłka i banany. – Czy możemy zabrać też ciasteczka czekoladowe? – zapytał Alex. – Obawiam się, że w tym upale mogłyby się roztopić. W moim samochodzie nie ma klimatyzacji. – Nie szkodzi, po prostu otworzymy okna – stwierdziła Freya. – A zamiast czekoladowych ciasteczek weźmiemy inne słodycze. – Świetny pomysł – orzekła Lily. Zapakowała prowianty, ulokowała dzieci na tylnym siedzeniu i wyruszyli na wrzosowiska. – Twój samochód podoba mi się bardziej niż taty – oświadczyła http://www.dobryneurochirurg.pl dziecka. Czy mnie rozumiesz? – To niesprawiedliwe – poskarżyła się, czując, że mówi jak potulny maluch, któremu nagle odebrano zabawkę. – Niesprawiedliwe? – powtórzył z okrutnym uśmiechem. – A kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe? – Chcę tego dziecka, John. – Przejdzie ci. No, przestań się mazać i wyłaź z wanny. Koniec kąpieli. Musimy pogadać, co dalej. – Pogadać? Przecież już zdecydowałeś! – Masz rację. – Podszedł do drzwi. – Wobec tego powiem ci, co zrobisz. Zaczekam w kuchni. – Dlaczego jesteś dla mnie taki niedobry? –Wstała i chwyciła ręcznik. Cała drżała z gniewu i oburzenia.

o ogłoszeniu? JEDNA DLA PIĘCIU 41 - Tak, szukam pracy z zamieszkaniem jako gospodyni i opiekunka do dzieci. - Dlaczego? Westchnąwszy Malinda wygładziła fałdy spódnicy Sprawdź Jeszcze miesiąc temu nie odważyłaby się na zabawę na trawie. Nigdy by sobie nie pozwoliła na taką swobodę. Nigdy też nie pokazałaby się w męskim dresie z dziurami na kolanach i z ziemią za paznokciami. Tymczasem, wciąż chichocząc, chłopcy wrócili do pracy. Zapasy się skończyły. Jack przeciągnął się. Na niego też czeka robota. Ręce mu zamarły nad głową. Zobaczył, że Malinda potknęła się i przytrzymała płotu. Uśmiech zniknął z jej twarzy. Była blada. Kolana jej się ugięły i opadła na ziemię jak pozbawiony wiatru latawiec. JEDNA DLA PIĘCIU 127 Biegnący co sił w nogach Jack zetknął się w progu