Dosyć, miała już tego dosyć, więcej nie wytrzyma, nie teraz. Może

- Jak chcesz jechać, to siadaj! - Moglibyśmy po drodze wpaść do hotelu? Chciałbym się umyć i przebrać. Wyszłaś z domu tak wcześnie, że chyba będziemy przed czasem. - Hm... Dobra. Skoro mam być dzisiaj skazana na twoje towarzystwo, to wolę, żebyś przyjemnie pachniał. - Miła z ciebie gospodyni. - Nie przesadzaj. Nie jestem gospodynią, raczej twoim stróżem. - Zawsze mnie wkurzało, że jestem bezustannie chroniony i wciąż ktoś się za mną snuje, ale tym razem wcale mi to nie przeszkadza. - Jesteś perwersyjny. - Może i tak, a może... Motor zaryczał, zagłuszając jego słowa. Shey wrzuciła bieg i ruszyli. Uważnym spojrzeniem przebiegł po niewielkiej salce kawiarni. Wszystko aż błyszczało. Poczuł prawdziwą dumę i dziwne ciepło. Choć może to wrażenie ciepła bierze się z tej mokrej http://www.dobre-budownictwo.org.pl wszędzie tam można było spotkać lady Rothley. Zawsze 14 była zadziwiająco ponętna, a sprawiały to jej pełne, zmysłowe usta, zawsze rozchylone w uśmiechu, i błękitne oczy przepełnione blaskiem, któremu większość mężczyzn nie potrafiła się oprzeć. Bardziej rygorystycznie niż niejedna troskliwa mama Tempera selekcjonowała mężczyzn, którzy, choć na krok nie odstępowali tego cudownego zjawiska, jakim była dla nich lady Rothley, mieli intencje zupełnie różne od tych, jakich mogła sobie życzyć jej macocha. — Wczoraj wieczorem poznałam najbardziej uroczego mężczyznę, jakiego można sobie wyobrazić — powiedziała

że to możliwe? Czy to prawda, że kocham najcudowniejszego człowieka na świecie? — Och, belle-mère, belle-mère. Tak się cieszę z twojego szczęścia! — wykrzyknęła Tempera. Lady Rothley odwróciła się i znów ją uściskała. — Myślałaś, że mnie nie poprosi, a jednak to zrobił! Sprawdź - Jak mam to rozumieć? - Parker nie kryła zdumienia. - Że Tanner i jego goryle... - O czym ty mówisz? Goryle? Shey dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie miała okazji powiedzieć Parker o towarzyszącej księciu świcie. - Przywiózł ze sobą ochroniarzy. Trzech. To zresztą nieważne. Mają zarezerwowane pokoje w tym nowym hotelu nad jeziorem, ale księciu nie chce się tam jechać. Zapowiedział, że zostaje u mnie. - Wykoncypował sobie, że pospieszysz mi na ratunek, a wtedy on będzie miał okazję z tobą pogadać. - Chcesz, żebym cię od niego wybawiła? Mam przyjechać? - zapytała z niepokojem Parker.