którego dziesięć lat temu widziałam przez kilka sekund? - Milla nie

czy krową nie należało do przyjemności dla żadnej ze stron. Były też liczne dziury, pęknięcia i inne przeszkody ciężkie do dostrzeżenia nocą. Żeby było jeszcze ciekawiej, Meksykanie czasem celowo jeździli bez świateł, podobno aby dzięki temu łatwiej dostrzegać nadjeżdżające z przeciwka pojazdy, szczególnie na wzniesieniach i zakrętach. Teoretycznie miało to pewien sens, ale najweselej robiło się w przypadku, gdy oba zbliżające się do siebie z przeciwka auta miały wygaszone reflektory. Jednak. Brian kochał jazdę po Meksyku. Był młody, miał dopiero dwadzieścia pięć lat i wciąż podniecała go możliwość an43 35 sprawdzenia uwagi i refleksu na trudnej drodze. Pozostawał niewzruszony niczym głaz i nigdy nie panikował, więc Milla z ulgą oddawała mu przywilej prowadzenia. Jej pozostawało tylko desperackie robienie dobrej miny do złej gry i cicha modlitwa. Dojechali do Guadalupe tuż przed dziesiątą, niebezpiecznie blisko wyznaczonej pory spotkania. Była to mała wieś licząca około czterystu mieszkańców. Przy głównej ulicy, biegnącej przez całą http://www.dobra-ortopedia.com.pl/media/ - Pistolet - odparł Diaz. - Po prostu trzymaj go w kaburze, synu, a wszyscy będą szczęśliwi. Norman ostrożnie oparł dubeltówkę o ścianę domku, po czym podniósł długą nieheblowaną dechę, która wyglądała na ręcznie ciosaną. Była na ponad cztery i pół metra długa, miała kilka centymetrów grubości i około trzydziestu szerokości. Musiała być bardzo ciężka, ale Norman poderwał ją jak piórko. Umieścił końcówkę deski w sprytnie wykutym na ich brzegu rzeki wyżłobieniu, potem przyklęknął i uczynił to samo z drugim końcem kładki, po swojej stronie. - No i już - powiedział. - Śmiało przechodźcie. an43

parkingu. - Jak długo tu jesteś? - Od zeszłego wieczoru. Nie widziała go przez trzy tygodnie. Aż do teraz nie uświadamiała sobie, jak bardzo brakowało jej Diaza. Sama jego fizyczna obecność budziła w niej ukryte pragnienia. Było z tym trochę Sprawdź kumpli, którzy porywali ofiary Musiało istnieć jakieś miejsce, w którym pobierano i zamrażano organy, aby natychmiast dostarczyć je czekającemu biorcy. Jak dotąd Diaz nie zdołał takiego miejsca zlokalizować. Mógł się też mylić: teoretycznie, bandyci mogli wycinać organy gdziekolwiek, praktycznie w dowolnym miejscu. Ostatecznie nie potrzebowali niczego oprócz skalpela i sporej ilości lodu. Ktokolwiek zajmował się pobieraniem organów, musiał jednak znać się na rzeczy, chociażby po to, by nie uszkodzić cennego towaru. Niekoniecznie musiał to być lekarz, wystarczyłby ktoś z pewnym przeszkoleniem medycznym. Diaz myślał o nim jednak jako o „Doktorze". To pomagało uporządkować myśli. Doktor mógł być szefem całego gangu - któż inny miałby dojścia do listy oczekujących