krzyczałam, kiedy znalazłam mamusię.

on, że inaczej nie miałbym na tym przyjęciu nikogo bliskiego. 39 - Jest bardzo wyrozumiała. - Karo musnęła jego policzek swoim, pozostawiając mgiełkę zapachu Chanel. Gabriel Walters, jej poprzedni teść, postanowił nie przyjeżdżać z Devonu, głównie dlatego, że -jak twierdziła - nie znosił przyjęć. - Chyba polubiłbyś Gabriela - powiedziała później Sylwia, kiedy dolewał jej szampana. - Może ma w sobie coś ze starego capa, ale nadrabia to cudownym poczuciem humoru. Matthew uśmiechnął się do teściowej, którą już wcześniej zapewnił, że świetnie wygląda w jedwabnym kostiumie o barwie akwamaryny, a nogi ma niemal tak idealne, jak jej córka. - Co myślisz o Zuzannie? - spytała Sylwia. - Nie mam na razie zdania, rozmawialiśmy dość krótko. - Karo uważa ją za Bóg wie kogo, ale ja nie należę do jej fanek. - Rozejrzała się dyskretnie. - Trochę za bardzo się rozpycha. Matthew skwitował to szerokim uśmiechem. - Sylwio, mogę ci zadać osobiste pytanie? - Spróbuj. - Czemu nie wyszłaś drugi raz za maż? Bo chyba nie z braku http://www.diagnosta.com.pl/media/ zbadać sprawę. Odpowiedź nadeszła dość szybko: na rachunku Matthew nie widnieją wymienione przez niego towary. Oczywiście prześledzą te pozycje po swojej stronie, on zaś mógłby w tym czasie sprawdzić, 208 czy nie zginęła mu któraś z kart kredytowych albo czy ktoś niepowołany się nią nie posłużył. Kiedy wieczorem wrócił do domu w poczuciu nie tylko doznanej krzywdy, ale także zniewagi, czekała na niego kartka od Zuzanny z podziękowaniem za piękny upominek, co tym samym wykluczało ją z grona podejrzanych. Zadzwonił do niej natychmiast i wyjaśnił, że zaszło nieporozumienie. - Przyznaję, że byłam nieco zaskoczona. To znaczy, bardzo się

- To chyba powinniśmy mieć się na baczności - powiedziała Shey, uśmiechając się szeroko. - Bo jeszcze trochę, a staniemy się towarzystwem wzajemnej adoracji. - Nie wiem, czy to właściwe określenie - rzekł Tanner, lecz ledwie wypowiedział te słowa, zdał sobie sprawę, że nie są dalekie od rzeczywistości. Sprawdź Trafimy parę piłek, napijemy się piwa, pogadamy jak ludzie... Kusząca propozycja, ale Matthew uznał, że nie powinien obciążać przyjaciół swoimi problemami podczas beztroskiego weekendu. Poza tym za bardzo trąciło to ucieczką. Czy nie to mniej więcej sugerował Crocker? Nie potrzebował prawnika, żeby ponownie uruchomić te procesy myślowe. Lecz im bardziej kusiło go, żeby się stąd wyrwać, tym mocniej upierał się przy wcześniejszym stanowisku: prędzej szlag go trafi, niż da się wykurzyć z miasta własnym pasierbicom. A co ważniejsze, nie zamierza opuścić ani Londynu, ani VKF, póki nie oczyści swojego nazwiska z błota. - Innym razem - odpowiedział Karlowi. Nagle sobie uprzytomnił, że jest przecież ktoś, z kim dałoby się