- Jak ona ma na imię?

córkę w jej kurewskim grobie za pomocą pieprzonego białego krzyża. O, to mi się podoba! Słysząc te słowa, Quincy mocniej ścisnął słuchawkę. Pierwsza fala gniewu uderzyła jak przypływ. Omal nie roztrzaskał telefonu. Chciał roztrzaskać go na drewnianej podłodze albo na czarnym granitowym blacie. Chciał go roztrzaskać, a resztki rozdeptać na miazgę, aż nagle zapragnął lecieć do Kalifornii, żeby skopać dupę Miguelowi Sanchezowi, trzydziestodwuletniemu bandycie skazanemu na karę śmierci. Nigdy wcześniej nie czuł takiego gniewu. Z wściekłości krew tętniła mu w skroniach, a całe ciało sprężyło się jak do walki. Potem spojrzał na automatyczną sekretarkę. Błyskające czerwone światełko oznaczało nowe wiadomości. Czerwony wyświetlacz podawał aktualną liczbę: 56. Pięćdziesiąt sześć wiadomości na telefon, którego numer jest zastrzeżony. Zdziwił się, słysząc swój opanowany głos. - Wystarczy mój jeden telefon i wsadzą cię do izolatki. Przypomnij sobie, że to właśnie ja wiem, jak bardzo boisz się samotności. - To znaczy, że nie chcesz pogadać o swojej córce? To bardzo ładna dziewczyna, Quincy. Miło, że dałeś jej moje ulubione imię. - Kolejne tygodnie samotności. Nie będziesz miał przed kim się przechwalać, http://www.deskatarasowa.info.pl nieraz miał chęć zatelefonować do Bethie, bo chociaż go nienawidziła, była osobą, która kochała Mandy. Była łącznikiem między nim a jego córką. A z każdym dniem możliwość zachowania tej łączności gwałtownie malała. Quincy nie sądził, że będzie mu tak trudno. Był człowiekiem wykształconym, doktorem, znał z teorii pięć stadiów żałoby i końcowy stan chaosu, zarówno fizyczny, jak i emocjonalny. Wtedy człowiek powinien jeść dużo świeżych owoców i warzyw, uprawiać jakieś intensywne ćwiczenia i unikać 55 alkoholu - ale to nigdy nie pomaga. Był profesjonalistą, agentem FBI, który wiele razy był obecny w chwili, gdy przychodziła wiadomość, że czyjaś żona, mąż, siostra, dziecko nie wróci już do domu. Wtedy człowiek powinien się skoncentrować, zastanowić się nad ostatnimi dniami ukochanej osoby

prawdopodobnie znalazł innego człowieka, który równie mocno nienawidził Quincy'ego. Odnalazł Alberta w Wirginii i przy kolacji przedstawił mu swoją sprawę. Po wypiciu paru piw ostatecznie przeciągnął Montgomery'ego na swoją stronę. Od tamtej pory Montgomery był jego wtyczką. Najpierw pomógł Andrewsowi poznać zasady i metody pracy biura. Co by się działo, gdyby jednemu Sprawdź został przyparty do muru. Dotyczy to zwłaszcza osób o ustalonym autorytecie, na przykład policjantów. Usłyszał w słuchawce jakiś hałas, jakby Rainie przeciągała przez łóżko coś ciężkiego. Quincy zmarszczył brwi. Zamilkł i po raz pierwszy zdał sobie sprawę z przepaści, która ich rozdzieliła. Wyobraził sobie Rainie, jak siedzi po ciemku, tuląc broń, żeby dodać sobie otuchy. Zeszłej nocy sprawy przybrały zły obrót, a on nie mógł zostać, żeby je naprawić. – Rainie? Nie odpowiedziała. – Wrócę. Nie odezwała się. – Nie uciekam od ciebie ani od śledztwa. Izolacja nie jest ochroną – dodał z przekonaniem, choć teraz już na pewno wygłaszał banały i nie oczekiwał, żeby zrozumiała, o co mu chodzi. – Do cholery, Rainie...