- Pojadę z tobą.

niczego owijał w bawełne, Nick. Firma ma kłopoty. Powa¿ne kłopoty. Matka wie tylko o pewnych przejsciowych trudnosciach. I niech tak zostanie. Nie musi wiedziec wiecej. - A Marla? - Nie wciagajmy jej w to. Ma teraz dosc własnych problemów, z którymi musi sie uporac. Wyobra¿am sobie, pomyslał Nick, ale nic nie powiedział, tylko krótko skinał głowa. 110 - Dobrze. Doceniam to. - Twarz Aleksa była ponura. Nickowi po raz pierwszy przyszło do głowy, ¿e Cahill International mo¿e byc w powa¿nych kłopotach, skoro Alex, jako dyrektor zarzadzajacy, osobiscie zajmuje sie tymi sprawami. Nie wykluczone, ¿e to on jest za to odpowiedzialny, ¿e firma znalazła sie w cie¿kiej sytuacji z powodu podjetych przez niego decyzji. Alex poklepał Nicka po ramieniu, jego dłon klasneła cicho o wilgotna skóre starej kurtki brata. - Dziekuje - powiedział i po raz pierwszy to słowo zabrzmiało w jego ustach naprawde szczerze. Nick czuł, jak petla Cahillów coraz mocniej zaciska sie na http://www.dentysta-krakow.info.pl/media/ Lekarze Caleba Swaggerta byli pewni, że ktoś przyśpieszył wędrówkę starego człowieka na tamten świat, zarządzenie sekcji zwłok było więc jedynie formalnością. Siniaki na żylastej szyi Swaggerta wskazywały, że ktoś najpierw przycisnął mu poduszkę do twarzy, a potem go przytrzymywał. Ale komu zależało na jego śmierci? Kto ryzykowałby oskarżenie o morderstwo, skoro za tydzień, dwa Caleb i tak miał się przywitać ze świętym Piotrem? Zatrzymał wóz przed garażem, wysiadł i poczuł gorący powiew późnego popołudnia. Był spocony pod pachami i na plecach. Miał wrażenie, że w miarę jak przybywa mu lat i kilogramów, każde kolejne lato w Teksasie robi się coraz bardziej gorące i uciążliwe. Minivan Peggy Sue stał w garażu, co oznaczało, że jest z dziećmi w domu. Nie mógł pojąć, dlaczego świadomość, że rodzina na niego czeka, wprawia go w przygnębienie, lecz naprawdę był w podłym nastroju. Zarówno pranie zwisające ze sznurków, jak i to, że większość krzaków pomidorów uschła w ogrodzie, nie poprawiły mu humoru. Miejsce, które nazywał domem przez prawie dwadzieścia lat, nie miało w sobie niczego ujmującego. Prawdę mówiąc, ten zakurzony dom - który należałoby natychmiast pomalować - wydawał mu się ostatnimi czasy pułapką, a nie azylem. Powiedzenie, że dom jest dla człowieka jak twierdza, nigdy przedtem nie

- Chodzmy zobaczyc sie z detektywem. 337 - Znowu wszystko spieprzyłes! Jezu, ale z ciebie kretyn! - Głos po drugiej stronie był nabrzmiały wsciekłoscia. - To takie trudne, załatwic kogos? Miał ochote powiedziec sukinsynowi, ¿eby sie odpieprzył. Sprawdź - Naprawdę? Coś podobnego. - Nie przypuszczam, żebyś ty miał coś wspólnego z tym powrotem. - Zapominasz, gdzie byłem. - Hm, najlepiej, żebyś trzymał się od niej z dala - ostrzegła, a potem przekręciła gałkę radia i zwiększyła głośność piosenki; czysty kobiecy głos śpiewał jękliwy utwór w stylu country and western. Mary Beth wtórowała piosenkarce i szło jej całkiem nieźle, może śpiewała trochę monotonnie, ale Rossowi było wszystko jedno. No, ale jemu przecież na niczym specjalnie nie zależało. Oprócz zemsty. Oparłszy się wygodnie na fotelu, milczał podczas jazdy autostradą i przywoływał w pamięci znajome twarze - zwłaszcza Shelby Cole. Błękitne, niewinne, smutne oczy, zadarty nosek i kilka piegów, idealnie owalny kształt twarzy. Tak, Shelby to była niezła sztuka. Będzie musiał ją odszukać. Nie dokończyli pewnej sprawy. Mary Beth zwolniła, dopiero kiedy minęli kilka miasteczek w drodze do Bad Luck. Tak, wszystko zacznie się lepiej układać. Wytrząsnęła kolejnego papierosa z paczki leżącej na siedzeniu między nimi i nacisnęła zapalniczkę. Poczęstował