ścianach, tak to wszystko wyglądało. No, było też kilka zniszczonych

- To dobrze. Nie sądzę, aby okazał się tak małostkowy Nie znam go zbyt dobrze, ale nie wygląda na obrażalskiego gościa. Milla zaśmiała się. Nie, True nie był obrażalski. Uświadomiła sobie, że od bardzo dawna o nim nie myślała. W zasadzie jej myśli kręciły się wokół dwóch kwestii: pracy i Diaza. - Zadzwoniłam do niego sama z przeprosinami - ciągnęła Susanna. - Rozmowa zeszła na inne sprawy i usłyszałam, że masz jakiś trop prowadzący do porywacza Justina. Jak ten facet się nazywa? Diego? Diaz? an43 319 - Ech, nic z tego nie wyszło - powiedziała Milla, instynktownie powstrzymując się od mówienia o Diazie. Teraz, kiedy już wiedziała, czym on się zajmuje, rozumiała, że lepiej powiedzieć za mało niż za dużo. - Kurczę. A miałam nadzieję, że może tym razem... Nieważne. Ale daj mi znać, jak będziesz miała jakieś nowe informacje. - Jasne - odparła Milla, choć przecież w istocie wiedziała już bardzo dużo. Lepiej nie odkrywać zbyt wielu kart, szczególnie biorąc http://www.datman.pl namierzył małego skurwiela w portowym mieście Veracruz, w tejże właśnie zatłoczonej, śmierdzącej knajpie, gdzie facet czuł się bezpiecznie w otoczeniu wszystkich swoich compadres. Wcześniej prawdopodobnie ostrzegła go Lola albo kumple z Matamoros. Enrique uciekł. Czemu miałby robić coś takiego? Najwyraźniej miał coś do ukrycia. Obserwując faceta, Diaz przekonał się, że naprawdę było co kryć. Enrique należał do tych cichych, małych, śmierdzących gnojków, którzy nie spuszczają oka z ludzi wokoło - po czym wybierają tych najbardziej pijanych i uwalniają ich an43 325 od nadmiaru gotówki. Nie było to nic specjalnie trudnego: w szarej od

usiąść. Odruchowo się zasłaniając, Milla zdjęła nogi z fotela i przysiadła na skraju. Pielęgniarka wpisywała dane pacjentki do badania wymazu z szyjki macicy, a Susanna odwróciła się, by umyć ręce. - Powiedział, że nawet jeśli odmówię, nie wpłynie to na jego Sprawdź już wystarczająco dużo, to była udana noc. Kiedy ludzie po trzeźwieją, mogą równie dobrze pomyśleć, że tak szampańsko się bawili, iż sami przepuścili całą forsę. Kiedy Enrique otworzył drzwi, świeże powietrze nie zdołało ani trochę naruszyć szarej masy gęstego dymu wypełniającego wnętrze an43 326 knajpy. Diaz leniwie ruszył się ze swego miejsca, starając się dotrzeć do drzwi tuż po Enrique. Szedł swobodnie, niespiesznie, by nikt nie powziął najmniejszych podejrzeń. Jak tylko zamknęły się za nimi drzwi, dłoń Diaza zasłoniła usta Enrique, a czubek jego noża nacisnął boleśnie skórę na karku młodego