Jakże przemawia do niej jego głos! Jednak

- Zdenerwowana? - Ani trochę - odparła i weszła śmiało do pokoju. Zamknąwszy za sobą drzwi, mąż chwycił ją w ramiona i pocałował. Victorię przeszedł dreszcz. Sin był teraz bardziej zdecydowany i władczy niż zwykle. Objęła go za szyję. - Mam wyjść? - odezwał się burkliwy głos. Aż podskoczyła z wrażenia. - Do diabła! - zaklął Sinclair, masując podbródek. - Victorio, to Roman. Z głębokiego fotela wstał niski, krępy mężczyzna. Wyglądał jak robotnik portowy albo marynarz. Straszliwa blizna biegnąca przez lewą stronę twarzy unosiła kącik jego ust w stałym ironicznym grymasie. Dwa palce lewej ręki były podkurczone. - Sądziłam, że jest pan lokajem. - Między innymi - powiedział, drapiąc się po głowie. - I szpiegiem - dodał Sinclair. - A raczej był nim do tej pory. - Sin! Co ty... http://www.codziennaapteka.pl - A ja zostawiłam otwarte drzwi. - Nic nie szkodzi - uspokoił ją. - Są w innej części, w laboratorium. Tam wszystko jest pod kontrolą. Podłoże, temperatura, wilgotność, ilość składników pokarmowych. Obudziła się w niej ciekawość. - Słyszałam coś o hybrydach, pewnie je nawet widziałam, ale nie bardzo wiem, co to naprawdę jest. - Hybrydy, czyli heterogeniczne... - Pierce urwał i popatrzył na nią, jakby się zastanawiał. - To zwierzęta lub rośliny, które nie są podobne do swoich rodziców. Hoduje się je z

chłopców. Szli po schodach na piętro i Pia weszła właśnie na ostatni stopień, gdy nagle coś śmignęło w powietrzu. Pia poczuła nagły ból w skroni. Odruchowo położyła dłoń na czole, palcami badając skórę. Tupot dziecięcych nóżek gwałtownie ucichł. Sprawdź R S kiego powrotu do zdrowia po czym zabrał chłopców i powoli odszedł. - Dziękuję za wyrozumiałość - odezwał się Federico, gdy król i książęta zniknęli z pola widzenia. Pia widziała, że mówi szczerze. - Masz wspaniałe podejście do dzieci. Zbagatelizowała komplement. -To sprawa doświadczenia, przychodzi z czasem. W obozach miałam do czynienia z wieloma dziećmi. Już dawno się przekonała, że kilka ciepłych słów może zdziałać cuda. Nieważne, czy chodzi o dziecko żyjące w koszmarnych warunkach czy w królewskim pałacu. To