- Przepraszam - powiedział ze skruchą w głosie.

- To dobrze. Cieszę się, że wykazujesz takie zainteresowanie przyjęciem Rose. - Tak, cóż... - Obawiam się jednak, że służba nie podziela twojego entuzjazmu. Wimbole poinformował mnie właśnie, że nie wyśle nikogo do drukarni po próbki zaproszeń, choć uroczystość jest już za tydzień. - Prawda. Ruszył schodami w dół. - I mówi również, że nie zaaprobowałeś moich dekoracji. Kamerdyner robił się stanowczo zbyt gadatliwy. - Ja płacę i nie zamierzam zgodzić się na dwieście jardów różowej krepy. W drzwiach pojawiła się Rose. - Mamo, mówiłaś, że dekoracje będą żółte. - Może połączenie tych dwóch kolorów bardziej przypadłoby wszystkim do gustu - podsunęła Alexandra, stając za podopieczną. Wlepił w nią wzrok. Nie mógł się powstrzymać. Przyciągała go jak magnes. Oto, jaki był rezultat prób uwolnienia się od obsesji na jej punkcie. Dotychczasowa udręka wydawała się niebem w porównaniu z obecnymi torturami. Teraz wiedział, co traci. - Lucien musi zadecydować - oświadczyła Fiona. Otrząsnął się z zamyślenia. - O czym? http://www.checinytriathlon.com.pl/media/ Patrzył jej prosto w oczy. Przygryzła wargę, ale nie odwróciła wzroku. Niechętnie musiał przyznać, że dziewczyna wzbudza w nim coraz większy respekt. Uważaj, napomniał się. Respekt - i już jesteśmy ze sobą blisko. Nie, z żadną pannicą nie będzie blisko. Z tą szczególnie. Ta zwiastowała same kłopoty. - Za mocno dociskasz - powiedział spokojnie. – Nie dajesz wyboru. Gram ostro i niekoniecznie czysto, panno St. Germaine. Dlatego mówię: zabieraj się stąd, bo będziesz płakać jeszcze bardziej. - Nie chcę. Nie mam zamiaru. - Wyprostowała się, uniosła ramiona. - A czego chcesz? - Spotkać się jeszcze z tobą. - Uparta z ciebie osoba. - Założył ręce na piersi. - Do tanga trzeba dwojga. Tłumaczę ci, że jestem dla ciebie za stary. - A ile ci stuknęło? - zapytała niewinnie. - Czterdzieści? - Hamuj. Dziewiętnaście. - Jezu, staruch. Santos parsknął śmiechem i już w komitywie ruszyli dalej. - Może nie staruch, ale pełnoletni. W przeciwieństwie do ciebie. Poza tym chodzi o coś więcej niż kalendarz. Otworzyła usta, by prosić o wyjaśnienie, ale nie dopuścił jej do głosu.

Diuk Monmouth posmarował bułkę miodem. - Mówiłem, żebyś nie prosił mnie o pieniądze - sprostował, celując w syna nożem. - Jeśli nie masz mi nic do powiedzenia, milcz. Gdy ojciec przeszył go wzrokiem, poczuł się jak pięciolatek, który znowu zmoczył łóżko. Po chwili diuk wlepił wzrok w poranną gazetę. Na pewno wstał przed świtem i wezwał swoich londyńskich doradców, agentów i księgowych na pierwsze zebranie w sezonie. Ten Sprawdź jak niewiele go obchodzi ludzka opinia. - Mam lepszy pomysł - wtrącił pospiesznie. - Wydajmy w środę przyjęcie. - Można by zachować w sekrecie powód zaproszenia - podsunęła Rose. - Sądzisz, Lucienie, że książę Jerzy też by przyszedł? - Książę Jerzy? - powtórzyła Fiona i oczy jej zabłysły. - Przyjdzie, jeśli go poproszę. Po raz kolejny zrewidował swoją opinię o kuzynce. Po odpowiednim przeszkoleniu byłaby z niej niezła krętaczka. - Mimo to chcę podzielić się wieścią z paroma przyjaciółkami - oświadczyła Fiona z nieco mniejszą podejrzliwością w głosie. Lucien wzruszył ramionami. - Wolałbym nie psuć niespodzianki, ale powiedz komu chcesz. Osoba, którą mogłaby zranić nowiną, była bezpiecznie zamknięta w jego piwnicy.