- Dlaczego tak się kryjesz z tym, co robisz dla innych?

Rothley. — Nie denerwuj się, Tempero. Jeśli książę myśli, że interesujesz się malarstwem, to i ja wydam mu się bardziej atrakcyjna. Lady Rothley roześmiała się. Tempera jednak nie miała dobrego humoru. — Bardzo proszę, bądź rozsądna, belle-mère — prosiła. — Bardzo prawdopodobne, że książę wspomni ci coś o tym spotkaniu, więc myślałam, co mogłabyś mu powiedzieć. — I co wymyśliłaś? — spytała macocha obojętnie. — Musisz powiedzieć, że wiesz o mnie bardzo niewiele, że byłaś zmuszona szybko znaleźć jakąś pokojówkę, a jedna z przyjaciółek poleciła ci właśnie mnie. Bądź bardzo ostrożna. Możesz powiedzieć, że nawet nie wiesz, czy zatrzymasz mnie na dłużej. — Co do tego nie mam wątpliwości — odparła lady Rothley. — Gdybym miała mówić prawdę, poskarżyłabym się, że nie mogę z tobą wytrzymać! — Proszę, belle-mère, słuchaj, co do ciebie mówię — błagała Tempera. — Książę na pewno będzie cię o mnie pytał, gdyż, jak przypuszczam, wyglądam inaczej niż http://www.centrumrozwojumozgu.pl/media/ - Niestety. - Matthew zsunął szmatę i wdychał łapczywie powietrze. - Wracam po tamte. - Nigdzie nie pójdziesz! - Kat złapała go za rękaw. - Muszę. - Wyrwał się jej i zawrócił. - To szaleństwo - ostrzegł go Bailey. - Matthew, proszę, nie wchodź tam! - jęknęła przerażona Kat. - Muszę je wyprowadzić. - Obwiązał sobie twarz szmatą i pobiegł do domu. Skierował się prosto na schody, wiedząc że ma tylko kilka sekund. - Flic! - Matthew! - odezwał się z góry głos Zuzanny. - Jesteśmy pod drzwiami pokoju do szycia Karo. - Idę! Przyśpieszył kroku. Wiedział, że jego szanse maleją, bo dym był

Karl odchylił się na oparcie i pokręcił z niedowierzaniem głową. - Jeszcze cię takiego nie widziałem. Wpadłeś po same uszy... - Urwał. - Może to przejściowe szaleństwo? - Może - zgodził się Matthew z uśmiechem. - Przyznasz chyba, że ślub po dwóch tygodniach znajomości to wariactwo? Sprawdź Jego wzgardliwe niedowierzanie zniosło resztki powściągliwości. - Jak ja? Uważasz, że skoro jestem dziewicą, to seks musi mnie pociągać? Zwłaszcza po ostatniej nocy? - Roześmiała się niewesoło. – Zapewniam cię, że dzięki temu doświadczeniu zrozumiałam, że tym czego chcę, jest właśnie celibat! - Jesteś dziewicą? - Edward potrząsnął głową w niedowierzaniu. - Kłamiesz! - Nie kłamię - odparła znużona. - Ale rozumiem, że mi nie wierzysz. Nic mnie to nie obchodzi. - Burza w jej wnętrzu ucichła, pozostawiając ją wyczerpaną i skłonną do płaczu, niezdolną zrozumieć, co ją skłoniło do tak osobistego wyznania, Chciała się od niego uwolnić, zanim jej równowaga emocjonalna ulegnie jeszcze większemu rozchwianiu. Nie czekając, aż się odezwie, odwróciła się, weszła do środka i automatycznie skierowała ku bezpiecznemu wnętrzu zamykanego gabinetu. Z łomoczącym sercem, kompletnie wykończona, oparła się o framugę drzwi od wewnątrz i zaniknęła oczy. Jak to się stało, że tak całkowicie straciła równowagę psychiczną, nad którą pracowała przez całe dotychczasowe życie? Edward został sam. Wiała lekka bryza. Ta sama, która dawno temu szeptała w niezwykłych wiszących ogrodach Ukrytej Doliny. Bryza niosła woń pustyni, woń czystości i wolności. Człowiek, który uczynił pustynię swoim domem, miał zawsze walczyć o bycie jego panem. Życie na pustyni nie pozostawiało miejsca na osobiste uczucia. Tam mężczyzna przede wszystkim musiał dbać o bezpieczeństwo tych, którzy byli od niego zależni. Mógł tworzyć piękno tylko dzięki wierze w siebie i poświęceniu, tak jak przodkowie Edwarda. To z ich pracy, nadziei i zaangażowania narodziły się te bajeczne ogrody, które on teraz postanowił przywrócić do dawnej świetności i chwały. Skłamała oczywiście, twierdząc, że jest dziewicą. A jeżeli nie skłamała? I jeżeli była nią rzeczywiście? Kodeks pustyni był surowy, chronił honor mężczyzny i cnotę kobiety. Żądał oka za oko, życia za życie, a jedynym sposobem wynagrodzenia kobiecie skradzionej cnoty było małżeństwo.