Na salę weszła Shey.

ojczymem, gdyby bardziej starał się pozyskać przyjaźń córek Karo... Gdyby zadał sobie więcej trudu, zatrzymał pretensje dla siebie, nie nękał nimi żony... Gdyby nie był takim egoistą, gdyby zmusił Karolinę do wzięcia pod uwagę uczuć dziewczynek, gdyby nie śpieszyli się tak do małżeństwa... Gdyby wyjechał, kiedy Flic i Imogen po raz pierwszy tak wyraźnie objawiły swą niechęć; gdyby nie upierał się tak mocno przy swoim; gdyby ustąpił przed tym, co prawdę rzekłszy, i tak go czasem kusiło. Gdyby po prostu opuścił ten dom... Pragnienie wyjazdu stało się teraz chwilami tak intensywne, że niemal namacalne. Myślami wracał ciągle do tych kilku żałosnych miesięcy małżeństwa i perfidnej wrogości obu dziewczyn, czując, jak wypełniają go gorycz i obrzydzenie. Gdyby jednak uległ tej pokusie, zostawiłby rodzinę Karo w tak jawnej rozpaczy, oszołomieniu i bólu, że absolutnie nie mógł się na to zdobyć. Ze względu na samą Karo, jeśli już nie na nikogo innego. Jak ona zareagowałaby na takie myśli, taki egoizm? Powiedziałaby: „To wszystko przez ciebie"? Nie to do niej niepodobne. Nigdy nie pragnęłaby tak mocno, tak głęboko go zranić, podobnie jak nikogo spośród tych, których http://www.centrumrozwojumozgu.pl Miała nogi jak z waty. To szok. Zerknęła na barek i uznała, że prowizorycznym lekarstwem może być brandy. Podeszła na uginających się nogach, znalazła butelkę i kieliszek, nalała, oblewając sobie rękę i dywan. Nieważne... Wróciła na fotel. Musiała przytrzymywać kieliszek oburącz, żeby trafić do ust, ale w końcu przełknęła trochę brandy. Nigdy w życiu bardziej nie potrzebowała alkoholu. Oczywiście z wyjątkiem dnia, w którym dowiedziała się o śmierci Karo. Była wtedy bardzo bliska omdlenia, myślała, że zaraz sama umrze. Właściwie to chciała umrzeć. Myśl ojej córkach, nie o sobie. A nade wszystko o Chloe. Co dalej?

rozerwanych opakowań i kartek. A tuż obok telefonu od Sylwii i płyty od Izabeli i Micka lśniło srebrzyste pudełeczko z perfumami od Matthew. Karolina wzięła je do ręki. Było zapieczętowane i sądząc z wagi, nie ulano jeszcze ani kropli z zawartości buteleczki. Drzwi za jej plecami się otworzyły. Karolina odwróciła się, Sprawdź - Na pewno tego nie zrobię. Władca czekał cierpliwie, ale Edward nie zdradzał chęci opowiadania o młodej dziewczynie, która miała być tak piękna jak wschód słońca o poranku. - Doskonale.-Uśmiechnął się na widok chmurnej miny swojego młodego krewnego, który siedział ze skrzyżowanymi nogami na sofie naprzeciw niego. Z racji wzrostu Edwarda władca musiał dobrze wyciągać szyję, by móc spojrzeć mu w oczy. Do siedzących podszedł służący z dzbankiem kawy. Edward podziękował gestem i skrzywił się z dezaprobatą, kiedy władca sięgnął po kolejną porcję smakołyku. - Doktorzy ostrzegają mnie przed nadmierną ilością słodyczy, ale... - Bezradnie wzruszył ramionami. - Jeżeli Allach pozwoli - dodał fatalistycznie. - Potrzebuje cię zarówno twój naród, jak i twoi synowie - odpowiedział Edward. Władca popatrzył na niego uważnie i odłożył na półmisek posypany cukrem pudrem kawałek przysmaku tureckiego, który zamierzał włożyć do ust. - W takich chwilach najbardziej przypominasz mi swojego ojca - westchnął. - Nie ma we mnie żadnego podobieństwa do niego, poza fizycznym. - Edward gdzieś w głębi duszy czuł jeszcze ból wywołany odejściem ojca. Władca cierpliwie pokręcił głową. - Twój ojciec był człowiekiem nadzwyczaj inteligentnym i dalekowzrocznym. Wiem, że przysporzył tobie i matce ogromnego bólu i tego mu nie wybaczę, ale wiele rozpoczętych przeze mnie projektów narodziło się z jego wizji i o tym nie wolno mi zapomnieć. Poza tym dzięki niemu mam ciebie w moim domu. Nie powinniśmy winić go za to, że nie potrafił się przystosować do naszego świata. Pamiętaj, że to twoja matka odmówiła towarzyszenia mu w świecie, do którego należał. Edward patrzył na niego w milczeniu.