ciemnymi oczyma, których wyraz wcale nie pasował do twarzy

- Ale powinien być sprawiedliwy, Lydio. Do diabła, powinien taki być. Nawet w Bad Luck. I wyszła przed drzwi, gdy tymczasem Nevada zatrzymał wóz w pobliżu garażu. Wmawiała sobie, że nie chce go widzieć. Nie teraz. Ma za dużo roboty. Wysiadł z wozu energicznie i głupie serce Shelby zatrzepotało na jego widok. Nie mogła pojąć dlaczego. Co z tego, że wyczuwała w nim coś elektryzującego, zwierzęcy magnetyzm, prymitywny i zmysłowy, odwołujący się do jej instynktu? Wielkie rzeczy. Jest ojcem jej córki i tyle. O nic więcej tu nie chodzi. To, co łączyło ich dziesięć lat temu, było skończone. I to od dawna. Nawet jeśli postąpiła głupio i zareagowała na jego pocałunek, to po prostu była to typowa kobieca reakcja, nic więcej. Ale... Trzasnął drzwiami wozu i wyglądał tak, jakby miał za chwilę kogoś zabić. Patrzył gniewnie przed siebie. Miał okrutne oczy i zaciśnięte usta. I jeszcze znoszone dżinsy. Zakurzone buty, granatową koszulkę, która wyglądała na nieźle podniszczoną. Prawdziwy kowboj dwudziestego pierwszego wieku - zwinny i nieposkromiony jak ogier z zachodniego Teksasu. I równie dziki. Wmawiała sobie, że go nie chce, ale się oszukiwała. Bezczelnie oszukiwała. Na przekór wszelkim argumentom, oczywista i przykra prawda była taka, że nigdy jej nie przeszło na punkcie Nevady. Co gorsza, obawiała się, że to się nigdy nie zmieni. Rozdział 10 Wybierasz się dokądś? - zagadnął Nevada, podchodząc do Shelby wielkimi krokami i pokazując torbę, którą przewiesiła sobie przez ramię. http://www.budujemy.info.pl/media/ pomarszczonej skóry skrywały jego oczy skuteczniej ni¿ grube szkła okularów, zsunietych na czubek nosa. - Powiedziałem mu, ¿e wypłynałes. On na to, ¿e zaczeka. - Przegryzł nitke i okrecił ja wokół kawałka pomaranczowego mchu, który zaczynał teraz przypominac muche na łososie. - No a jak chciał czekac, to mu nie mogłem zabronic. - Ale kto to jest? - Nie powiedział. Ale zaraz go poznasz. - Ole w koncu podniósł wzrok i zerknał na Nicka znad szkieł. Nick widział 15 jego twarz na tle stojaków na papierosy, planów przypływów i kolorowych much. - Nietutejszy. Od razu widac. Nick zesztywniał.

pod materac, zrzuciła szlafrok i wsuneła sie pod kołdre. W tej samej chwili usłyszała, ¿e drzwi pokoju Aleksa otwieraja sie cicho, a zaraz potem rozległy sie jego cie¿kie kroki. Zatrzymał sie pod jej drzwiami. Zamkneła oczy, starajac sie oddychac normalnie. Wolno. Równo. Spokojnie, powtarzała w myslach, tylko spokojnie. Rozluznij sie. Sprawdź - Zaprosimy cie na drinka - obiecał Philowi - gdy tylko Marla bedzie bardziej soba. Marla zawrzała, słyszac te insynuacje, ale powstrzymała cieta odpowiedz, która miała ju¿ na koncu jezyka. Alex usiadł za kierownica. Było w nim cos, co budziło w niej agresje, złosc, chec walki. Z nim. Chocia¿ sama nie rozumiała dlaczego. - To jak sie teraz czujesz? - spytał, obrzucajac ja szybkim spojrzeniem. Przekrecił kluczyk w stacyjce i powoli wyjechał z parkingu. - Jakby mi ktos przyło¿ył młotem w szczeke. - Dobre, co? - Wcisnał zapalniczke, a nastepnie z wewnetrznej kieszeni marynarki wyciagnał paczke papierosów.