Może mi pan powiedzieć, gdzie jest?

padł na obrzydliwą fajansową lampkę, stojącą na stoliku nocnym. To musi jej wystarczyć. Wygrzebała się z łóżka, wzięła koszulkę i szorty, i szybko je włożyła. – Oczywiście masz rację. Po... pomogę ci. Wstał i spojrzał ze zdziwieniem przez ramię. – To moja sprawa. Sam to załatwię. – Zastanawiał się przez chwilę nad jej propozycją. – A co byś chciała zrobić? Pochylił się, żeby podnieść spodnie z podłogi, a potem sięgnął po broń. Teraz albo nigdy, pomyślała. Chwyciła lampę i walnęła nią wprost w jego głowę. Rozległ się głuchy dźwięk. Pistolet wyśliznął mu się z ręki. Wyprostował się i spojrzał na nią. W jego oczach pojawiło się zdziwienie, ale po chwili zrozumiał. Zamachnęła się raz jeszcze tak mocno, jak tylko mogła. Tym razem dźwięk był głośniejszy. Aż krzyknęła z wysiłku. Lampa rozprysła się na kawałki. Trysnęła krew. John upadł jak na zwolnionym filmie, zakrywając broń ciałem. Julianna stała nad nim, dysząc i wciąż ściskając w ręku to, co zostało z lampy. Nie wiedziała, czy John oddycha, ale bała się do niego zbliżyć. http://www.bol-plecow.info.pl/media/ cztery godziny na dobę! Dla mnie nie ma już miejsca. Zupełnie nie spodziewała się takiego wybuchu zazdrości. Wystarczyło jej to, co myślał o Luke’u i jego sukcesie. Ale zazdrościć własnej córce, bezbronnemu dziecku, to jest już wyjątkowo obrzydliwe. – Richardzie, dorośnij. Przestań zachowywać się jak rozpieszczony bachor, który zawsze dostawał to, czego chciał. Kate pobiegła do pokoju małej. Emma rozpłakała się na dobre. Richard poszedł za nią. Zanim zdążyła podnieść córkę, złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. – Jesteś moja, Kate. Zdobyłem cię i nie pozwolę, żeby teraz zabrał cię ktoś pokroju Dallasa. – Zdobyłeś? – powtórzyła, zdumiona tym słowem. Natychmiast przypomniała sobie słowa Luke’a.

dziewczyną. – Słucham? – No, tą z huśtawki. Widziałem ją dzisiaj z Richardem. Byłem na spacerze z Beauregardem, więc tylko go pozdrowiłem, a on machnął mi ręką. Kate zagryzła wargi, nie bardzo wiedząc, co o tym myśleć. Sprawdź w demokratycznym kraju istnieje elitarna jednostka zabójców, którzy swymi przerażającymi umiejętnościami służą krajowi, gdy jest on w potrzebie?! Jednak Luke cynicznie nie miał co do tego żadnych złudzeń. Opłacani z pieniędzy podatników mordercy istnieli i wykonywali rządowe zlecenia. W końcu Morris przyznał, że taka jednostka rzeczywiście funkcjonowała, lecz trzeba było ją rozwiązać. Całą winę za jej powołanie zwalił na zimną wojnę i konserwatywną administrację. Luke był przekonany, że Tom mówi bzdury, ale nie spierał się z nim, zależało mu bowiem na informacjach. W pisarskiej robocie najbardziej odpowiadało mu to, że nie musiał