bawełnianej tkaniny, mocując się z obrąbkiem. - Taka niewinna i... podniecająca.

morskiego szumu. W izbie, gdzie ją więziono, nie było niczego poza topornym, zbutwiałym stołem i długą ławą w nieco lepszym stanie, stojącą tuż pod ścianą. Spękane płyty posadzki pokrywał kurz. Przemknął po nich duży, brunatny pająk. W dachu, wysoko nad nią, ziała wielka dziura, przez którą mogła ujrzeć niebo, rankiem szarawe, a potem błękitne jak oczy Aleca. Myśl o nim dodała jej siły, lecz jednocześnie zbierało jej się na płacz. Lękała się o niego, a także o Forta i o Rusha, którzy tak dzielnie jej bronili przed Kozakami. Poddała się, rozumiejąc, że inaczej obydwaj zostaną zabici. Nie wiedziała, co się stało z Alekiem. Czy żyje? Czy zabił Michaiła, jak zamierzał? A może zginął? Został ujęty przez ludzi, chroniących regenta, i przez nich uśmiercony? Nie chciała nawet dopuścić do siebie myśli, że ukochany może już nie żyć. Wiele do tej pory musiała znieść, a jeszcze więcej siły i przytomności umysłu będzie potrzebowała, by zmierzyć się z tą szaloną kobietą. Wiedziała teraz, jak czuje się schwytana przez kota mysz, gdy on z nią igra, nim ostatecznie pozbawi ją życia. - Nie powinnaś była opowiadać kłamstw o twoim opiekunie, droga Becky. - Nigdy tego nie robiłam. To Michaił jest kłamcą. Eva Campion smagnęła ją po twarzy szpicrutą. - Nienawidzę łgarzy! - Ja nie kłamię. - Owszem. Śliczne z ciebie stworzenie, prawda? Stanowczo zbyt śliczne. Wiesz, co tu http://www.ayoslo.pl/media/ złości. Ten stan jednak nie trwał długo, bo jak może złościć się na księcia? Westchnął cichutko, spuszczając wzrok. – Długo się pilnowałem, ale jak cię zobaczyłem, to wiedziałem, że mogę oddać ci pierwszy raz – wyznał, uśmiechając się kącikiem ust. Oczy Adama rozszerzyły się w szoku. - Że co? – wydusił dosyć słabo. – To był twój PIERWSZY raz?! Blondyn powoli zwilżył wargi, potakując niepewnie i spoglądając na swojego księcia zaniepokojony. – Głupi jesteś czy jak? Oddajesz pierwszy raz obcemu facetowi, który wyruchał cię jak pierwszego lepszego w kiblu? Krystian zrobił zapobiegawczy krok w tył, bawiąc się nerwowo palcami. Nie lubił, kiedy ktoś na niego krzyczał. - Ale ja wiedziałem, że jesteś wyjątkowy – powiedział cicho, wbijając wzrok w splecione dłonie. – Kocham cię, ten blondyn nie da ci tego, co ja – dodał jeszcze ciszej.

- Ależ skąd - odparł łagodnie. - Nie, po prostu z tobą flirtuję! 2 Och... - zaczęła powoli Becky, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, i jeszcze mocniej ścisnęła w ręce gasidło. Tak na wszelki wypadek, gdyby próbował jej coś zrobić. - Doprawdy, nie musisz uciekać się do przemocy. Zraniłaś kiedyś jakiegoś mężczyznę? Sprawdź - Mamy na ten temat inne zdanie - mruknął Reeve. Bella stanowiła dla niego prawdziwą zagadkę. Im dłużej ją obserwował, szukając słabych stron, tym wydawała mu się doskonalsza. - Zobaczę, co robią dzieci - powiedział, wstając z miejsca. - Niezła myśl. - Edward zerknął w stronę drzwi prowadzących na taras. - Założę się, że zdążyły narobić niezłych szkód. - Zaczekaj, aż będziesz miał własne. - Alice również wstała i wzięła na ręce Marissę. - Już sobie wyobrażam, jak będziesz je rozpieszczał. A teraz przepraszam, ale na nas czas. Idziemy się nakarmić. - Pójdę z tobą - zaofiarowała się Rosalie. - Może przy okazji porozmawiamy o bożonarodzeniowym balu. Chciałabym ci pomóc w przygotowaniach. - Świetnie. Chodźmy więc. Nie, Isabello, ty sobie siedź i odpoczywaj - powstrzymała ją Alice, widząc, że wstaje z fotela. - My zaraz wrócimy. - Na pewno nie. Pamiętajcie, że za godzinę podają kolację - przypomniał im Edward. - Spokojnie, Ed. Znamy twoje priorytety. - Roześmiana Alice pocałowała go w policzek, po czym obie z Rosalie wyszły z salonu. - Też się trochę przejdę. Pomogę Emmettowi przy dzieciakach. - Jasper z wyraźną przyjemnością rozprostował nogi, nie zdążył jeszcze wyjść, gdy do salonu wszedł służący z wiadomością, że dzwonią w pilnej sprawie z Paryża. - A tak, czekałem na ten telefon. - Książę Carlise’a energicznie wstał z fotela. - Odbiorę w gabinecie. Wybaczy pani, lady Isabell. - Ukłonił się przed nią. - Jestem pewien, że Edward dotrzyma pani towarzystwa. Synu, może lady Isabella chciałaby zobaczyć bibliotekę? - Cóż, jeśli masz ochotę patrzeć na ściany książek, to zapraszam - powiedział Edward po wyjściu ojca. - Lubię książki - odparła, wstając. - Idziemy?