jak to powstrzymać. Mieli ze sobą tak wiele wspólnego, że Susanna

nie pokazał tego po sobie, nie zawahał się nawet przez ułamek an43 236 sekundy Nie mógł ryzykować: przez jego wahanie Milla mogła zginąć albo zostać bardzo poważnie ranna. Zdenerwowała się tym, co się stało, ale natychmiast zrozumiała, czemu Diaz musiał coś zrobić. Chciał dorwać Pavona. Czyż nie było to intrygujące, że ten sam człowiek, który dziesięć lat wcześniej porywał dzieci, obecnie zamieszany jest w handel organami pochodzącymi od niedobrowolnych dawców? Może Pavon był tylko cwanym śmieciem, który umiał się zakręcić wokół każdego biznesu. A może wciąż pracował dla tego samego szefa. Diaz czuł w brzuchu miłe ciepło na myśl, że może uda się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Syn Milli zniknął. Porywacze byliby głupcami, rejestrując swoje sprawki na papierze. Zresztą dokumenty adopcyjne i tak były utajnione. Diaz nie widział żadnej możliwości wytropienia dziecka - nawet jeśli udałoby się im rozpracować szajkę i dotrzeć do fałszywego aktu urodzenia wystawionego Justinowi. Ale http://www.avamed.com.pl/media/ się. Rodziny nic nie wiedzą. an43 120 - Miejmy nadzieję, że wystarczy im rozsądku, by trzymać się razem. I że żadnemu nic się nie stało. I że ktoś z nich pomyślał, by przed wyjazdem zdradzić trasę wycieczki rodzicom lub przyjaciołom. Milla nigdy nie mogła zrozumieć, jak ludzie wybierający się na wyprawę w jakąś dzicz mogą nie powiedzieć nikomu, dokąd jadą. Opowiedziała swoim ludziom o nowym sponsorze z Dallas, o obiecanych nowych komputerach. Potem usiadła przy biurku, aby przekopać się przez górę papierów.

Samolot! A miała już koszmary o Justinie umierającym powoli w dusznym, ciasnym bagażniku, a potem wyrzucanym do rowu jak śmieć. - To niekoniecznie musi być ta sama grupa, która porwała twoje dziecko - zastrzegł Diaz. - Ale czas mniej więcej się zgadza, rejon również: działali w południowym Chihuahua i Coahuila. Mieli Sprawdź Patrzyli, jak odziany na czarno człowiek wchodzi do gabinetu i się rozgląda. Podchodzi do biurka Ellin, dostrzega jej nazwisko na stojącej na blacie plakietce i siada w fotelu. Otwiera szuflady, wyciąga teczkę po teczce i przegląda je tak flegmatycznie, jakby miał bardzo dużo czasu. Jakby w ogóle się nie denerwował. Wreszcie znajduje an43 375 właściwą teczkę i uważnie przegląda jej zawartość, kartka po kartce. Dochodzi do jakiejś interesującej strony i czyta ją uważnie, wyciąga z teczki i odkłada na bok. Potem kontynuuje przeszukiwanie biurka, ale niczego więcej nie wyciąga. Bada nawet dolną powierzchnię każdej z szuflad.