nie posunęli się dalej. Aż do chwili, gdy poczuli ciepłe promienie

radzę ci się zawczasu zdeklarować. an43 288 Miał zupełną rację. Powinna powiedzieć „nie" właśnie teraz. Ale nie powiedziała. Pomimo wszystkich zdroworozsądkowych powodów, które sama sobie przedstawiła... nie powiedziała nic. Zamiast tego otworzyła oczy i zwróciła twarz ku Diazowi, który właśnie pochylał się nad nią. Jego wargi były zimne, lecz jej - jeszcze zimniejsze. Ale język Diaza był ciepły, a pocałunek delikatny, wręcz nieśmiały - tak łagodnie i ostrożnie badał jej usta. Jego lewa dłoń utonęła w burzy mokrych włosów Milli; pocałował ją głębiej, mocniej, obejmując kobietę w pasie i przyciągając do siebie. Dotyk tego silnego ciała wywołał w Milli kolejną falę gorących dreszczy. Prawie zapomniała o chłodzie i przemarznięciu, choć wciąż drżała w mokrym ubraniu. Diaz oderwał się od ust Milli i odgarnął mokre włosy z jej twarzy, nie spuszczając wzroku z kobiety. - Musimy wrócić do samochodu i się ogrzać. Słońce niebawem zajdzie, a nie chciałbym, żeby zmierzch zastał nas tu w mokrych http://www.automarki.com.pl nic z tego. Odłożyła na bok własne zmartwienia i skupiła się na dziewczynce zaginionej w Kalifornii. Trzeba jej pomóc jak najszybciej, póki jeszcze żyje. Nie zdołała pomóc własnemu dziecku, ale wciąż mogła pomagać innym. an43 70 - 5 - Impreza charytatywna odbywała się w sali gimnastycznej miejscowego liceum. Poszukiwacze raczej nie organizowali oficjalnych przyjęć czy balów, co bardzo odpowiadało Milli, ale

83 - 6 - Milla obudziła się nagle w środku nocy z jedną myślą: nie sprawdziła w swojej komórce numeru telefonu, który dał jej cynk o spotkaniu w Guadalupe. To mogło być zupełnie nieważne, ale... nigdy Sprawdź na jednego z tamtych, albo liczył, że doprowadzą go do właściwego celu. Raczej to drugie, jak sądziła - ponieważ tylko patrzył. A jeśli ktokolwiek był w stanie odnaleźć jednookiego, to tylko Diaz. Może wiedział nawet, gdzie drań podziewa się w tej chwili. Delikatnie odsunęła Joann na bok i zrobiła krok naprzód. Wciąganie w tę całą grę przyjaciółki nie było fair. To był problem Milli i to Milla musiała go rozwiązać. Wyciągnęła sobie krzesło zza biurka i usiadła; jej kolana prawie stykały się z nogami mężczyzny, choć uważała, by nie dotknąć go naprawdę. - Jestem Milla Edge - zaczęła. - Wiem. Jego twarz wciąż pozostawała doskonale nieruchoma, co bardzo deprymowało Millę. Zresztą wszystko w tym człowieku było