sobie wyobrazić korpulentnego, łysawego ambasadora na czele armii. Lieven ledwie się

- A więc to ty! Ta dzierlatka spod drzwi Draxingera! Choć wyglądasz dużo lepiej niż wtedy... Rushford oprzytomniał, gdy Becky odwiodła kurek w odpowiedzi na jego pożądliwe spojrzenie. I przypomniał sobie nagle o dobrym wychowaniu. - Ee... przepraszam. - Alec zaraz wróci - odparła chłodno. - I proszę się do mnie zwracać „panno Ward”. - Opuściła pistolet, choć zrobiła to niezwykle powoli. - Po co zakradł się pan tutaj w taki sposób? - Chciałem tylko rzucić okiem na Knighta. - Rush spuścił z tonu. - Mnie pan na to nie nabierze. Dlaczego nie zapowiedział pan swojej wizyty? I co pan tu robi o tak późnej porze? - A pani? - A jak pan myśli? - odparła gniewnie. - Och, a więc pani i Knight jesteście... Becky uniosła brwi i czekała, by dokończył zdanie. - ...ee... razem? - Coś w tym rodzaju. - Czy mogę prosić, panno Ward, żeby wolno mi było opuścić ręce? - spytał ostrożnie. Machnęła lekceważąco pistoletem. - Niech będzie, ale chciałabym się dowiedzieć, dlaczego czaił się pan w ogrodzie. http://www.artproduction.com.pl/media/ - Masz moje słowo - szepnął i pocałował ją znowu. - Żadnych więcej sekretów. Nigdy. 13 Alec wstał następnego ranka, czując się jak nowo narodzony. Jeszcze bardziej pragnął teraz chronić Becky i zwrócić jej dom. Wyszedł, nim się zbudziła, chcąc wybadać Westlanda przed następnym etapem swojego planu - wyjawieniem władzom zbrodni Kurkowa. Nim poszli spać, uprzedził Becky, że Michaił zastawił Talbot Old Hall w turnieju wista, a także przyznał się, że sam zrobił to samo z własnym mieszkaniem. Becky głęboko się tym wzruszyła, lecz jemu własne poświęcenie wydawało się teraz błahostką. Tyle tylko, że obydwoje tkwili w całej sprawie po uszy. Jadąc do Brighton wypożyczonym faetonem, wciąż widział przed sobą jej twarz i bynajmniej nie pragnął, żeby to wyobrażenie zatarło się w jego pamięci. Nadal go czymś zadziwiała! Powiedziała, że go kocha. Wprawdzie słyszał w przeszłości te słowa od niejednej kobiety, ale żadnej nie wierzył.

Brunet uniósł brwi, spoglądając zdziwiony na blondyna. - Tak? – zapytał, gdy stwierdził, że Krystian raczej nie ma zamiaru się odezwać. Szarooki odchrząknął i aż w pierwszym odruchu chciał zwilżyć wargi językiem. Szybko sobie jednak przypomniał, że ma na nich błyszczyk i zlizałby wszystko. - Ja, um… - wystękał. Dziwnie się czuł pod tym uważnym spojrzeniem piwnych oczu. Nie, żeby ten facet mu się podobał. Był zbyt chudy... Ale nie był jakiś brzydki. Sprawdź nagle tylko złym snem. Początkowo kierowało nią wyrachowanie, ale teraz, kiedy zaczął całować płatek jej ucha... Zmrużyła powieki i pocałowała go w ramię. Poczuła pod wargami miękką jak aksamit, pokrytą opalenizną skórę. - Zgoda. Wstał, biorąc ją na ręce. Wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana, gdy niósł ją ku alkowie. Czuła się tak, jakby złocone cherubinki czuwały nad nimi. W lustrach odbiły się trzy świece, płonące migotliwym blaskiem. - Boisz się? - spytał półgłosem, tuż przy jej twarzy. - Nie... - Kłamiesz - szepnął. - Ale wszystko będzie dobrze. Nie pożałujesz tego. - Wiem. Dotknął jej piersi, zsuwając jedwabny szlafrok z lewego ramienia. Zarumieniła się, choć i tak szlafrok nie zasłaniał już zbyt wiele. Rozchylony zwisał luźno z jej przedramion, układając się w fałdy niczym elegancki indyjski szal.