Mięśnie ud minęły już chyba czerwoną kreskę zmęczenia i purpurową kreskę żywego ognia. Czuła w nich potworny ból, ale wciąż odpychała się nogami z całych sił. Ramiona Diaza cięły wodę regularnie jak maszyny, ciągnąc ich po przekątnej ku brzegowi potoku. Do przodu sunęli bardzo żwawo, ku brzegowi - mozolnie, cal po calu. Zakole potoku zbliżało się... szybko. Zbyt szybko. Wyglądało na to, że miną zakręt i nie dadzą rady dotrzeć do wolniejszego nurtu. Milla zawyła nieludzkim głosem, gdy desperacki kop adrenaliny pchnął ją do przodu; płynęła już prawie równo z Diazem. Mężczyzna, an43 283 nieobciążony wagą Milli, ruszył z nowym impetem; prąd rzucił ich w stronę zakrętu. Wielkie drzewo rosło tuż nad brzegiem, kiedy przepływali obok, Diaz wyciągnął rękę i chwycił mocno jeden z wystających grubych korzeni. Mężczyzna zatrzymał się, ale nurt potoku niosący Millę ani myślał stanąć. Namoknięty pas szybko rozwinął się na całą długość, Milla poczuła bolesne, bardzo silne szarpnięcie, nie zwolniła chwytu. http://www.aptekavitaminka.pl przyjemnej rześkości w powietrzu. Zaczęła się szkoła i ulice zaroiły się od dzieci. Choć było to bolesne, Milla nie mogła powstrzymać się an43 244 od obserwowania dzieci z grupy wiekowej Justina, czyli już mocno powyżej zerówki. Jest teraz w piątej klasie, myślała. Gdzieś daleko zaczyna właśnie szkołę razem z innymi dzieciakami, krzyczy i biega pełen energii i radości. Ciekawe, czy jego oczy wciąż są niebieskie, czy może pociemniały, przyjmując kolor zbliżony do brązu tęczówek mamy? Nie, pewnie zostały niebieskie, dokładnie jak u Davida. Diaz zniknął - ponownie. Tego dnia, gdy pojechali do Juarez, poczuła specyficzną więź z tym człowiekiem, ale nie odezwał się do
Chihuahua to najbardziej zakręcone miejsce na ziemi. Chłopak miał odjazd na punkcie Pancho Villi*; zanim zjechali do miasta, Page była święcie przekonana, że chodzi o jakieś miejsce, gdzie wyrabia się poncha. Jedyny człowiek imieniem Pancho (no... chyba Pancho), o którym słyszała, był jakimś dupowatym rycerzem - czy może pomocnikiem rycerza? - z głupiego starego filmu, który już ledwie Sprawdź nadzieję - że nigdy go już nie zobaczy Już udało się jej zapomnieć, jak działa spojrzenie zimnych, czarnych, nieruchomych oczu Diaza. Nie wydawały się tak zimne, kiedy leżała naga pod nim, przygnieciona słodkim ciężarem mężczyzny, który potrafił obudzić w niej nienasyconą samicę. Nie! Te myśli starała się z siebie strząs-nąć, zapomnieć na zawsze. Dlaczego nikt nie wezwał ochrony? Jakiś facet czai się na korytarzu, nie wiadomo jak długo, i nikt nic nie zauważa? Może nikt z gości hotelowych, ale sprzątaczki? Pracownicy? Oni zdecydowanie powinni uważać. Milla spłoszonym wzrokiem obrzuciła długi korytarz. Daleko po prawej stał wózek sprzątaczki. Jeżeli tylko jedna pracownica zajmowała się całym piętrem, to Diaz mógł pozostać niezauważony A może porozmawiał z nią sobie cichutko i teraz