– Chodzi mi o jej osobowość – wyjaśnił. – Czy jest lojalna,

- Pokażę wam laboratorium, ale kiedy indziej - powtórzył Pierce. - Mam tam porozkładane materiały i notatki, muszę je najpierw uporządkować. Obiecuję, że pójdziemy tam już niedługo, zgoda? Wprawdzie chłopcy nie byli do końca przekonani, jednak już dłużej nie nalegali. I, jak to dzieci, z miejsca zainteresowali się czymś innym. - Jestem głodny! - oznajmił Jeremiah. - Ja też - podjął Benjamin. - Najpierw musicie się dobrze umyć - ostudził ich Pierce. - No to lecimy! - Rzucili się natychmiast biegiem między rzędami roślin. - Wolniej! - zawołał za nimi Pierce i popatrzył na Amy. - Co się stało? - zapytał. - Nic... - Zmieszała się, że tak ją przyłapał. Myślała o nim. - Szłam zrobić im śniadanie. Bardzo cię przepraszam, że tu wtargnęli. http://www.amatorzyna.pl oszronione szkło. - Ależ gorąco! Czy to wyrzut? Czy tylko tak się jej wydaje? Choć może się myli. Pewnie Pierce daje jej do zrozumienia, że przejrzał jej intencje. Wie, że uciekła przed nim. Nie, to bez sensu. Skąd miałby wiedzieć? To jej wybujała wyobraźnia podsuwa jej takie pomysły. Starała się, by jej głos brzmiał normalnie: - Ale jest bryza od morza - powiedziała i właśnie w tej samej chwili poczuła na twarzy chłodniejszy powiew. -Nie jest tak źle.

Jennifer podała jej aparat i wzruszyła ramionami. - To jest szokujące, wiem. Ale chyba zrobisz to dla mnie, co? - No jasne. Przecież po to tu jestem - odparła Pia, biorąc aparat. - Bardzo chętnie. Nie mogę tylko siedzieć i podawać ci chusteczki i wodę. W życiu nie leniuchowałam Sprawdź domem. – Jak się czuje Sebastian? – zapytała Madison. – Dojdzie do siebie. To był paskudny upadek – odrzekła Lucy. Wysunęła żółte krzesło spod starej maszyny do szycia Daisy i usiadła. – Madison, gdy byłaś dzisiaj w lesie... czy nie spotkałaś nikogo? – Nie. Lucy znieruchomiała. Instynkt rodzicielski mówił jej, że dziewczyna coś ukrywa. – Na pewno? – Na pewno. – Nawet żadnych letników? – Widziałam okulistę. Jechał samochodem.