w szkole tych rozmiarów odnaleźć można tysiące odcisków butów i linii papilarnych.

Ach, i po co ja Tobie, Ojcze, pasterzowi, prawię kazania o rzeczach tak oczywistych?! Wybacz mi głupiej. A zwłaszcza wybacz mi moje oszustwo, samowolę i ucieczkę. To, że porwałam wszystkie Twoje pieniądze i że często złościłam Cię swoim uporem. No dobrze, teraz, kiedy już mi, Ojcze, wybaczyłeś (a jak tu mi nie wybaczyć, skoro spotkało mnie nieszczęście?), przechodzę wprost do sedna rzeczy, ponieważ zapisać trzeba wiele, a dziś nocą mam jeszcze jedną sprawę. Ale o tym na samym końcu. Najpierw wyłożę wszystko po porządku, tak jak Ty, Ojcze, lubisz (czyli nie „po babsku”, ale „po męsku”): co słyszałam od innych; co widziałam na własne oczy; jakie z tego wyciągam wnioski. Co słyszałam. Na Kanaanie nocami Czarnego Mnicha widziało już wielu. Jednych Wasilisk przestrasza, pojawiając się z nagła, inni przestraszają się sami, kiedy widzą z daleka, jak gdzieś się skrada lub spieszy. Takich historii podsłuchałam w mieście i w klasztorze pewnie z tuzin. Ogólnie biorąc, mnisi i tutejsi mieszkańcy sądzą tak: z Pustelnią Wasiliskową jest coś nie w porządku, bo któryś z pustelników sprzedał duszę Wrogowi Ludzkości, przez co miejsce to stało się przeklęte, toteż starców trzeba stamtąd wywieźć, a Wyspę Rubieżną uznać za zgubioną i opuszczoną, zakazać przyjeżdżania tam, a nawet podpływania w jej pobliże. Powiem od razu, że wszystko to są zupełne bzdury. Święty Wasilisk z nieba nie http://www.abc-budowadomu.edu.pl/media/ ją dałem. Tak czy inaczej – na czytanie powieści czasu nie mam, jestem tu przecież przysłany w charakterze egzorcysty przez Świętą Inkwizycję. Ty zaś, szejku ul-Islamie, nie myśl sobie, że ja tu tylko po restauracjach i kawiarniach przesiaduję i na Księżniczkę Marzeń się gapię (o Cudowna, gdzieś ty?). Ja już cały Kanaan złaziłem, a Wyspę Rubieżną ze wszystkich stron przez lornetę obejrzałem, omal z łódki w wodę nie chlupnąłem. Widziałem wszystkich trzech pustelników, jak z nory swojej wyłażą i zażywają przechadzki. Skurczeni we dwoje, ledwie kuśtykają, nie ludzie, tylko krety jakieś. Mogę się pochwalić: przełożony tych świętych starców (nosi kaptur oblamowany białym szlaczkiem) zaszczycił mnie swą przenajświętszą uwagą – kosturem mi pogroził, żebym za blisko nie podpływał. Jak się dowiedziałem, głównego kreta zwą ojcem Izraelem i biografia jego jest nadzwyczaj intrygująca. Przed postrzyżynami zakonnymi był bogatym,

– Teraz spotyka się tylu słabych mężczyzn, wasza płeć się wyradza. Wkrótce, za jakieś sto lub dwieście lat, mężczyzn nie będzie można odróżnić od kobiet. Ale pan jest inny. A może się mylę? – Nie! – zawołał policmajster. – Wcale się pani nie myli. Jednakże... – Powiedział pan „jednakże”? – przerwała mu tajemnicza nieznajoma. – Nie przesłyszałam się? Tego słowa używają tylko słabi mężczyźni. Sprawdź miną winowajcy: – Okropne wydarzenie. Nawet nie wiem, jak się usprawiedliwiać. Nic podobnego nigdy jeszcze się nie zdarzyło. Rozumie się, ma pani prawo poskarżyć się władzom, podać mnie do sądu i tak dalej. Dla mojej kliniki mogą z tego wyniknąć nieprzyjemności, może jej nawet grozić zamknięcie, ale mea culpa, zatem ja ponoszę odpowiedzialność. – A co pan ma do tego? – zdziwiła się Polina Andriejewna, podwijając marznące nogi (trzewiczki zostały w latarni, a zresztą jaki z nich pożytek, wilgotnych i przemokłych). – Dlaczego ma pan odpowiadać za przestępstwa tego człowieka? Już miała zamiar ujawnić doktorowi całą prawdę o Czarnym Mnichu, ale nie zdążyła – Korowin ze złością machnął ręką i zaczął mówić szybko, z podnieceniem: – Dlatego, że Terpsychorow to mój pacjent i stanąć przed sądem nie może. Jest pod moją opieką i ja za niego odpowiadam. Ach, jakże mogłem się tak pomylić w diagnozie! To absolutnie niewybaczalne! Przegapić latentną agresywność, i to jaką! Z pięściami na kobietę,