- Eee – wydukał, sam nie wiedząc, co ma na to odpowiedzieć. – Nie przesadzaj –

Przez moment wahał się, a potem odchylił głowę i roześmiał się na całe gardło. - Oj, Bello, prawdziwy z ciebie skarb. Widzę, że jednak nie ślęczałaś wyłącznie nad poezją. - Nie przeczę, zdarzyło mi się przeczytać parę gazet. Coraz bardziej rozbawiony, chwycił ją wpół i obrócił kilka razy. Kiedy postawił ją z powrotem na ciepłym piasku, oczy mu błyszczały. - Uwielbiam, gdy jednym zdaniem osadzasz mnie w miejscu. - Obawiam się, że źle odczytałeś moje intencje. - Akurat! Nawet nie wiesz, jaką sprawiasz mi tym przyjemność. Wyraz frustracji w jej oczach nie był elementem roli, którą przed nim odgrywała. Nie przyjechała do Cordiny po to, by sprawiać mu przyjemność. Jej zadaniem była obserwacja, umacnianie własnej pozycji i realizacja planu, którego przygotowanie zajęło długie lata. Skromna lady Isabella nigdy dotąd nie wzbudziła zainteresowania żadnego mężczyzny, więc to, co działo się teraz, było dla niej niemałym kłopotem. Chciała szybko wybrnąć z trudnej sytuacji, ale Edward nie miał zamiaru jej w tym pomagać. - Twoja fryzura się rozsypuje - stwierdził i wyjął spinkę zaplątaną w luźne pasmo jej włosów. - W czasie jazdy powinienem był postawić dach. - Pewnie wyglądam, jakbym przeżyła tornado. Podniosła ręce, by poprawić włosy, ale było już za późno. Pod wpływem wiatru i ciężaru spinki nie były w stanie ich utrzymać i splątane pasma opadły jej na ramiona, a potem spłynęły miękko aż do talii. - Mon Dieu. Chciała zwinąć je szybko w ciasny węzeł, ale Edward był szybszy. Nim zdążyła wykonać jeden ruch, wsunął palce obu dłoni pomiędzy grube pasma w kolorze ciemnego bursztynu. Patrzył na nie jak zauroczony, nie mogąc uwierzyć w przemianę, której był świadkiem. Tymczasem lekki wiatr wyprawiał swoje harce i plątał pasma coraz bardziej, unosząc je do góry albo wpychając Belli prosto w oczy. Ozdobiona nimi twarz nie wyglądała na nadmiernie szczupłą i kościstą. Wręcz przeciwnie, ukazywała całą swą niepospolitą urodę. - Wspaniałe. Jak włosy anioła. Z całych sił walczyła ze sobą, z własnym niespokojnym sercem i umysłem. Przeraziło ją to, co dostrzegła w zachwyconych oczach Edwarda. To już nie była niewinna przyjemność ani przelotne zauroczenie. W jego spojrzeniu było najczystsze pożądanie. Potężne i niebezpieczne jak sztorm, o którym niedawno jej opowiadał. Nie mogła się cofnąć, nie miała jak uciec wzrokiem, bo trzymał ją za włosy, które owinął sobie wokół pięści. Najgorsze, że chciała, by to robił. By ją trzymał, obejmował i tulił. By jej pożądał, pragnął i, choć dla niej samej brzmiało to niedorzecznie, by ją kochał. To, co czuła, było karygodnym pogwałceniem wszystkich reguł. Mimo to nie miała dość siły, by się oswobodzić. - Włosy anioła - powtórzył szeptem. - Na Boga, dlaczego kobieta dobrowolnie pozbawia się takiej ozdoby? - Bo tak jest wygodniej - odparła chłodno. Nie mogła zapanować nad tym, co działo się w jej sercu, ale dzięki treningowi umiała powściągnąć emocje. Lekko odchyliła głowę, próbując uwolnić się od jego rąk, ale napotkała opór. Miał wielką ochotę przyciągnąć ją do siebie, ale nie zrobił tego. Nie ze względu na obserwujących go ochroniarzy, ale z powodu niepokoju, który wyzierał z jej oczu. http://www.470er.pl zdenerwowaniem wpatrywał się drewno. Zapukać czy może sobie pójść? Przełknął ślinę. Zapuka! W końcu to jest jego książę z bajki! Nie może go stracić! Przecież tak długo go szukał, a teraz miałby sobie odpuścić przez głupią nieśmiałość? Nie! Uniósł dłoń, pukając wreszcie cicho. Serce łomotało mu w piersi, a on co chwilę nerwowo zwilżał wargi. Zaraz go zobaczy, zobaczy ten cudowny uśmiech i zostanie obdarowany tym drapieżnym spojrzeniem! Nagle drzwi się otworzyły, a przed nim stanął… Ten sam blondyn, którego widział u boku księcia w klubie. Zmarszczył brwi zdziwiony. Gdzie jego Adam? A może pomylił mieszkania? Może książę mieszkał gdzie indziej? - Um – wymamrotał, czując się wybitnie spłoszony. – Bo… Ja chyba pomyliłem mieszkania – bąknął i już miał się odwrócić, wybiegając z bloku cały czerwony, gdy

- Stajnie są do twojej dyspozycji. Korzystaj z nich, kiedy tylko będziesz miała ochotę. - Dziękuję. - Odruchowo sięgnęła do włosów, chcąc sprawdzić, czy wszystkie spinki są na miejscu. - Dzisiejsza przejażdżka sprawiła mi ogromną przyjemność. Naprawdę. - Mnie również. - Cóż, Alice pewnie na mnie czeka. - Nie będę cię wobec tego zatrzymywał. Seth zajmie się końmi. Sprawdź opadając na nią. Oparł nogi na szklanym stoliku, sięgając po jedne z kobiecych czasopism. – My tu w pokojowych celach – wzruszył ramionami, a reszta chłopaków zachichotała. Facet w czarnej bluzie „Prosto” również podszedł do kanapy, opadając na nią tuż koło kolegi. Pozostała dwójka rozproszyła się po salonie, uważnie oglądając kosmetyki i przyrządy. - A-ale… Ja nie życzę sobie was tutaj – powiedział Krystian nieco panicznie. Bał się ich… Szczególnie, że oni nie byli zbyt pozytywnie nastawieni do niego. - Pani nie ma nic przeciwko, prawda? – zapytał ponownie najwyższy, zupełnie jakby był autorytetem w ich małej grupie. - Zadzwonię po policję, telefon mam w dłoni i wystarczy tylko nacisnąć jeden guzik! – ostrzegła, wysuwając dłoń spod czarnego, połyskującego materiału, którym nakrył ją Krystian, aby ścinane włosy spadały na podłogę, a nie na ubranie klientki. Pokazała im komórkę, odwracając się do nich przodem. – To się nazywa