zgodziłam... - Przeczesywała sobie włosy palcami. - Nie wiem na pewno,

do jadalni, wzięła od niego rękawiczki, pomogła mu ściągnąć kurtkę, na koniec usadziła go w fotelu przy ogniu. - Mogłeś upaść, złamać nogę i leżeć tam do rana, zanim ktoś by cię znalazł. Mogłeś wpaść w hipotermię. - Ale nie wpadłem. I w ogóle nic mi nie jest. - Najchętniej zostałby tak, na tych miękkich poduszkach, zamknął oczy i natychmiast zasnął. Karo jednak była tak zdenerwowana, że ostatnim wysiłkiem zdjął buty i zepchnął je na bok, żeby oszczędzić perski dywan, choć właściwie się z tym spóźnił. - Pobrudziłem dywan, przepraszam. - A co mi tam dywan! - Karolina podała jego kurtkę Chloe, która wyniosła ją do holu. - Ważne, że dobrze się czujesz. - Teraz na pewno. - Wyciągnął się wygodnie i spojrzał w jej ściągniętą z niepokoju twarz. Za jej plecami kręciły się Imo i Flic. - To był po prostu taki łańcuch wypadków... - Wypadków? - Karolina uklękła przy jego fotelu. - Tak się mówi. - Pogładził jej blady policzek. - Najpierw ta bransoletka, potem Kahli wystrzelił jak z procy... - Nagle jego wzrok padł na prawą rękę Flic. Tuż pod mankietem szlafroka połyskiwała złota bransoletka. - Więc ją znalazłaś?! bzp-bartnik.pl/media/ zdrowym małżeństwie odpowiedź powinna brzmieć „tak". - Wziął głęboki oddech. - Ale tej rodzinie daleko do normalności, teraz to do mnie dotarło... Sylwia pokiwała głową. Wciąż było jej niedobrze, zresztą jak przez całą noc. Brak snu i wczesne wstawanie nigdy jej nie służyły, tym razem jednak przeżywała prawdziwy koszmar. - Nic jej nie powiem - zdecydowała po chwili. - A co do reszty... postąpisz, jak uważasz. Przez cały dzień nie mógł otrząsnąć się z szoku na tyle, by w pełni uświadomić sobie potworność tego, co usłyszał od Sylwii. Później okazało się, że nawet nie pamiętał, co się działo w biurze. Dłubał coś tam razem z Kat i Fairbairnem przy projekcie szpitala, lecz był to minimalny wkład z jego strony. Około szóstej uznał, że

- No cóż, spróbujmy znaleźć jaśniejsze strony tego wszystkiego - powiedziała Andrea, kiedy stało się jasne, że nie zdołają przekonać Jodie do rezygnacji z powziętych zamierzeń. - Nigdy nie wiadomo, może spotkasz kogoś we Włoszech i zakochasz się bez pamięci? Włosi są tacy seksowni i namiętni... Jodie postanowiła nie mieć nic wspólnego z facetami, miłością i małżeństwem. Ze złością przycisnęła pedał gazu. Nie miała pojęcia, dokąd ją zaprowadzi ta dziwna, upiornie wyboista droga, ale nie chciała zawracać. Miała dosyć zakrętów w swoim życiu, spoglądania wstecz i żalów nad przeszłością. Postanowiła patrzeć już tylko przed siebie. David i Andrea zachowali się wobec niej wspaniale. Ofiarowali jej pokój, kiedy sprzedała willę, żeby spłacić dom, który zamierzali kupić z Johnem, i wykonali wiele innych, ciepłych gestów, ale nie mogła przecież zostać u nich na zawsze. Na szczęście John zwrócił jej pieniądze na dom, ale za zerwanie zaręczyn zapłaciła utratą pracy, ponieważ pracowała w rodzinnej firmie należącej do jego ojca. Po jego przejściu na emeryturę interes miał przejąć John. Jodie nie miała więc teraz ani domu, ani pracy. Sprawdź ziemi, ich oczy spotkały się. Czas jakby stanął w miejscu. Tempera z trudem chwytała oddech. Było tak, jakby oboje zeszli się w końcu po jakiejś długiej wędrówce w wieczności, lecz jednocześnie dzieliła ich przepaść: lady Rothley, przybrana tożsamość Tempery i, co najgorsze — falsyfikat skradzionego obrazu. — O co chodzi, proszę powiedzieć — nalegał książę. Temperze przeszło przez myśl, że powinna mu wszystko wyznać. Choć książę nie poruszył się, czuła, że wyciągnął ku niej ręce. Wystarczyło wykonać jeden maleńki ruch, a znalazłaby się blisko niego i mogłaby ukryć twarz na jego piersi.